Absurdem jest, kiedy niewierzący idzie do instytucji kościelnej, żeby dokonać apostazji. To hipokryzja, jakich mało. Niby nie akceptuje kościoła, jednak lezie tam, coby wziąć od nieuznawanej przez siebie instytucji papier, który ma potwierdzić, że występuje z czegoś, w co nie wierzy… Czy tylko ja mam wrażenie, że coś tu nie gra?
Jeszcze bardziej absurdalne jest to, że polski kościół niechętnie, żeby nie powiedzieć w ogóle, nie akceptuje i „nie wydaje” aktów apostazji tym, którzy chcieliby to uczynić. Ktoś mówi: „Nie, nie wierzę, nie chcę być w waszym kościele”, a kościół odpowiada: „Takiego wała! Będziesz i już”. Zaznaczam: polski kościół. Bo wydaje się, że wszędzie indziej na świecie chrześcijanie akceptują Pismo Święte i zawarte w nim słowa, iż każdy człowiek ma wolną wolę. Tyle że polski kościół nie chce, by jego wierni mieli wolną wolę. Oni mają być posłuszni. Bycie posłusznym wyklucza wolną wolę. Posłuszeństwo wobec kogoś nie pozwala na to, żeby robić coś według własnej woli. Posłuszeństwo to wykonywanie woli innych.
Polski kościół narzeka na to, że w Polsce zatracają się wartości, nie funkcjonuje prawo moralne. Tyle że powinien on o to obwiniać siebie. Niespójne przekazy hierarchów, widoczne podziały, walka o pozycje, niefortunne wypowiedzi książąt kościoła czy wręcz tuszowanie przestępstw.
Gdzie ten upadek moralny występuje? W narodzie? Co się dzieje z biskupem Wesołowskim? Co się dzieje z arcybiskupem Gądeckim? Hoserem? Pierwszy wykorzystywał seksualnie małolatów, drugi uważa, że kobiety są tylko od sprzątania, a trzeci nie reagował na pogromy i masakry na misjach, był „za pan brat” z mordercami. Nie wspomnę o zakonnicy, która przyzwalała na molestowanie swoich wychowanków.
I oni mają prawo moralne mówić o prawie moralnym? Miguel Cervantes de Saavedra (ten od Don Kichota), hiszpański pisarz barokowy, pisał: „Dobrze głosi kazania ten, kto dobrze żyje… i nie znam innej teologii”. Wszystko w temacie.
Ludzie kościoła cały czas poddają nas ocenie. Kolesie Pana Boga. Czasem można odnieść wrażenie, że sam Pan Bóg się w tym nie orientuje, bo oni wiedzą lepiej. Jakby nigdy nie było ewangelii św. Łukasza i tych wersów: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone” (Łk 6, 37).
Instrumentalne traktowanie ludzi do niczego nie prowadzi. Jednak to „głos wołającego na puszczy” – to też cytat z Pisma Świętego – odwołanie do Księgi Izajasza oraz Ewangelii św. Marka.
Tylko żeby stosować Pismo Święte w praktyce, trzeba by zrezygnować z wielu rzeczy, zarówno materialnych, jak i ambicjonalnych. A to dla wielu księży na różnych szczeblach kościelnej hierarchii za dużo.
I jeśli dla wielu ludzi apostazja może być wstydem, to – gdy popatrzeć z dystansu – anatema będzie wręcz zaszczytem.
You must be logged in to post a comment.