Cyrk Ujazdowski

Kategorie Znowu Dobroniak

Michał Ujazdowski ogłosił swoje wyjście z partii PiS. Kijowski brał pieniądze z KOD-u, a Petru nagle dogadał się z partią rządzącą odnośnie protestu w Sejmie.

Cytując najlepsze bon moty z polskich filmów, a raczej je parafrazując: „PO została wydymana. Ale jak to wydymana? No… oszukana”.

Petru dogadał się z PiS-em, nie oglądając się na PO i od razu widać, kto rozdaje karty w parlamencie. Marszałek Kuchciński (Sejm), który w jakiś czarodziejski sposób nie radzi sobie z prowadzeniem obrad i sam pakuje siebie i swoją partię w kłopoty, nie rozwiązał problemu. Zajął się tym marszałek Karczewski (Senat), który zgłosił wszystkie poprawki do budżetu, o które prosi opozycja.

Patrzę i oczom nie wierzę. A nie wierzę w to, że nagle PiS „zrozumiało swoje błędy” i przegłosuje wszystkie poprawki Petru i Nowoczesnej. Nie wierzę, że Nowoczesna tak tanio się sprzedała, bo przecież meritum sprawy było trochę inne. Ale co tam. Widać, te kilka dni wolnego dały PiS-owi na tyle oddechu, że wykalkulował wszystko bardzo dobrze i rozgrywa według ustalonego scenariusza. Strategicznie znaczy.

I powoli odkręcają wszystko, co umoczyli ostatnio. Albo prawie wszystko, bo nie mówimy tutaj o Trybunale Konstytucyjnym. Nagle się okazuje, że prezydent może nie podpisać jakichś ustaw PiS-owskich, Karczewski naprawi błędy Kuchcińskiego, a Michał Ujazdowski nagle stanie się bezpartyjnym kandydatem na prezydenta miasta Wrocławia.

Niby Ryszard Czarnecki łaje Michała Ujazdowskiego, że powinien zrzec się mandatu europosła, ale to są łajanki takie przyjacielskie. Przecież i Czarnecki i Ujazdowski to starzy kumple z Wrocka i niejedną beczkę soli zjedli – że pociągnę cytatem. Do tej samej beczki kiedyś podłączył się obecny prezydent Rafał Dutkiewicz, który z solnych biesiad zna i Ujazdowskiego i Czarneckiego. Zatem PiS zażegnało kryzys, spowodowany aresztowaniem Piniora i zneutralizowało ewentualnie Frasyniuka. Otóż, we Wrocławiu pojawił się nowy kandydat. Niezależny. Tzn. już „niezależny”, kto wie, może nawet „niepokorny”.

I tak sobie „bóg słońce” rozgrywa wszystko, jak chce. Bo, jak mawia mój kolega, żeby rozwiązać sprawę, trzeba najpierw eskalować konflikt.

Da się? Da się!

To, że gó***m zostaniemy obryzgani my, to wiadomo nie od wczoraj. Pytanie tylko, kto wtedy – powtarzając stary żart z wiersza Wojciecha Młynarskiego – wyjdzie cały na biało?

 

Jak Trzeba Zacząć Cyrkowe Przedstawienie

Mój przyjaciel – bard, poeta, serce złote –

opowiedział był mi kiedyś anegdotę,

anegdota jest cyrkowa i ludowa,

niech ballada dla potomnych ją zachowa:

Do dyrektora cyrku w N.

wszedł gość, na twarzy miał rumieniec

i krzyknął: „Dyrektorku! Wiem,

jak trzeba zacząć przedstawienie!

Sztampowych parad dosyć już

i oklepanych chwytów,

my, gdy orkiestry zabrzmi tusz

puścimy w cyrku stu dżygitów!

Wszyscy w kostiumach z czarnych skór

będą drałować po arenie

i każdy w dłoni dzierży wór!

Tak się zaczyna przedstawienie!”.

Tutaj dyrektor krzyknął: „Stop!

Mów pan, co dżygit ma w tym worku?”.

Jegomość odparł: „Otóż to!

W worku jest gówno, dyrektorku…”.

„Czekajże pan, bo tchu mi brak,

dżygit to w worku ma?” – „A jak!

I teraz tak – napięcie rośnie,

wtem gaśnie światło, pada strzał

i każdy dżygit w tej ciemności

rozrzuca, co w swym worku miał,

a potem tętent się oddala

i, dyrektorku ukochany

światło znienacka się zapala

i cały cyrk jest obesrany!

Czarna arena i orkiestra

i napis „Vivat ZPR!”

czarne tygrysy, foki, krzesła

wszystko na czarno! Wszystko w merde!

I wtedy ja na dany znak,

prężąc i śmiejąc się szampańsko,

wchodzę ubrany w biały frak

i mówię: „Dobry wieczór państwu”

 

Wojciech Młynarski (1981 r.)

 

Cooltura nr 669
Cooltura nr 669