Ten ustrój jest dobrym wytłumaczeniem dla wszystkich i w każdej polityczno-społecznej sytuacji. Zawsze przecież można zwalić na ustrój. – Taka jest demokracja – mówimy. A starożytni Grecy ze swojego Olimpu zapewne kręcą głowami, patrząc na to, co nowożytni zrobili z demokracją…
W Wielkiej Brytanii ostatnio o demokracji mówi się w kontekście przegranego przez fanów Unii Europejskiej, referendum. Okazało się, że więcej osób opowiedziało się za wyjściem niż za pozostaniem. Tak narodził się problem, którego chyba większość nie ogarnęła.
Przeciwnicy UE zacierają ręce i mówią, że taka jest demokracja. Wygraliśmy większością i tyle. Właśnie „tyle”. Wygrali tyle, co nic. Dwa miliony głosów z okładem, jednak jest demokracja. Wygrała większość. Tylko właśnie. Kto powiedział, że w demokracji rządzi większość? Przecież większość większości nie równa, a demokracja nie jest równa demokracji. Czy Polacy uważają na przykład demokrację ludową za sprawiedliwą? Czy demokracja pośrednia (jaka de facto funkcjonuje w Polsce) jest sprawiedliwsza? A co z demokracją konstytucyjną?
Takie pytania retoryczne. Nie oczekuję, że ktoś mi na nie odpowie. Ale mam nadzieję, że niektórzy sami sobie odpowiedzą na pytanie, czy w demokracji, ludzie nie mogą zmienić zdania? Właśnie to teraz się dzieje w UK. Odnoszę wrażenie, że jeśli teraz odbyłoby się referendum, to wynik nie byłby już taki eurosceptyczny.
I dzięki demokracji właśnie może dojść do secesji.
Wyborcy poczuli się oszukani i słusznie, bo i zostali. Najwięksi orędownicy Brexitu uciekli z tonącego okrętu, a przedstawiciele Zjednoczonej Europy powiedzieli – tak w skrócie – Nie chcecie? To sobie idźcie. Byle szybko. Zamiast narodu brytyjskiego najpierw uciekli piewcy wyjścia z UE. Pierwszy uciekł Boris Johnson a potem Nigel Farage. Myślę, że obaj przestraszyli się skutków wyjścia i obaj nie wierzyli w to, że to się kiedyś stanie. Obaj wiedzą, że UK więcej straci, niż zyska. Nie mówię tutaj o aspekcie gospodarczym, ale o aspekcie jedności kraju. Zwolennicy Brexitu za jakiś czas mogą stać się synonimem rozpadu Zjednoczonego Królestwa. Jeśli odejdzie Szkocja, a w Irlandii Północnej znowu zostanie przeprowadzone referendum „jednościowe” z Irlandią, to Zjednoczone Królestwo przejdzie do historii, a nazwa Wielka Brytania będzie oznaczała jedynie nazwę geograficzną wielkiej wyspy na zachodnim krańcu Europy.
Wielka Brytania to unia państw. Szkocji, Anglii, Walii i Irlandii Północnej. Większą autonomię dostała ostatnio Kornwalia i kto wie, kiedyś może też stanie się „wolnym krajem” w podobieństwie do Walii?
Każde państwo ma sporą autonomię, a Szkocja ma nawet swoją walutę wydawaną przez szkockie banki. Swoją, chociaż gwarantowaną w funtach brytyjskich – tak po krótce, nie wchodząc w szczegóły.
I dzięki demokracji właśnie może dojść do secesji.
Tyle że ci, którzy krzyczą o demokracji, mówią, że „już się stało”. Zjednoczone Królestwo musi wyjść z Unii. Nie. Demokracja polega właśnie na tym, że jak jakieś państwo chce opuścić jakąkolwiek unię państw ma do tego prawo. Wielka Brytania chce opuścić Unię Europejską? Ok! Szkocja ma tym samym prawo opuścić Wielką Brytanię.
Demokratyczny proces rozpoczął się w Wielkiej Brytanii od wydania Wielkiej Karty Swobód w 1215 roku i ten proces trwa do dzisiaj. Jakkolwiek by nie był nazwany…
Demokracja.
Głupcze!