Dodgy David

Kategorie Znowu Dobroniak
Cooltura nr 630
Cooltura nr 630

Wyspy opanowała kolejna afera. Nic dziwnego, że żadne brytyjskie medium nie wspomniało nawet słowem o tym, że sześć lat temu doszło do katastrofy samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Jak widać było na obrazku z TVP Polonia, prowadzący jednego z programów w ramach zemsty za ten oczywisty afront, postanowił przerwać nawet połączenie z korespondentem PAP-u, który o tym poinformował.

 

Pomijam już, że – używając metafory – został „zabity poseł”, czyli nieszczęsny korespondent, z którym natychmiast przerwano połączenie. Obecna władza sama jest sobie, tak na marginesie, winna, że część Polaków (nie mówię, czy większa czy mniejsza) nie chce już czytać, słuchać, oglądać czegokolwiek, co związane jest z katastrofą smoleńską. Ja doczepię się tylko jeszcze do nomenklatury językowej używanej przy tej okazji, czyli słowa „polegli”. Pomijam, że wszyscy lecieli tym samym samolotem, tyle że jedni „polegli”, a niektórzy tylko „zginęli”. Szanowni oficjalni „patrioci”: polec można w walce np. na polu bitwy, a Lech Kaczyński po prostu zginął w katastrofie. No chyba, że bił się z pilotem samolotu i to doprowadziło do wypadku. Tak. Wtedy „poległ”.

 

Żeby nie było, że poświęcam czas tylko obecnej opcji rządzącej (co zresztą zostało mi już wypomniane przez kręgi lubiące babrać się w przeszłości), przejdę do tytułowego Dawida.

 

Dawid naraził się politykom partii opozycyjnej tym, że jego nazwisko przewija się w tzw. „papierach panamskich”, które rozgrzały ostatnio politykę europejską. Ich ofiarą stał się już premier Islandii, a wielu polityków europejskich pewnie robi w gacie na samą myśl o kolejnych artykułach związanych z #panamapapers.

 

Ostatnio hitem okazało się wystąpienie posła Dennisa Skinnera, który nazwał Davida Camerona „dodgy”, czyli po prostu szachrajem. Skinner dostał ostrzeżenie od marszałka Izby Gmin, jednak nie wycofał się ze swoich słów. Mało tego, powtórzył je po raz kolejny. W tej sytuacji marszałek, powołując się na przepisy, usunął posła z sali obrad. Skinner, pomimo że (były) górnik, sale opuścił natychmiast i to spokojnym krokiem.

Tutaj warto zauważyć różnicę kulturową pomiędzy górnikiem brytyjskim a górnikiem polskim. Polski zorganizowałby od razu blokadę, a potem powiedziałby, że i tak jest to wina Tuska. Brytyjski górnik nie fanzoli, tylko mówi jasno, co ma powiedzieć i wychodzi jak trzeba.

 

Teraz o tym wystąpieniu mówią wszyscy. Dennis Skinner zapytał się Camerona o mieszkanie na Notting Hill oraz o dom w Oxford. Znieważył go, ale jak widać było w telewizji, Cameron raczej był rozbawiony, bez obrażonej miny.

Tu również należy zauważyć różnicę kulturową pomiędzy polskim a brytyjskim politykiem. Polski polityk zaraz skierowałby sprawę do prokuratury i oskarżał oponenta o współpracę z obcym wywiadem albo co najmniej polskimi służbami, które jak wiadomo z oficjalnej obecnej rządowej propagandy są rosyjską agenturą. Na marginesie dodam, że w takim razie koordynatorem rosyjskiej agentury jest Mariusz Kamiński – to prosty ciąg logiczny.

Brytyjski polityk pośmieje się, najwyżej poda się do dymisji.

 

I na zakończenie, stając trochę w obronie Davida Camerona, zacytuję jego wypowiedź via Polska Agencja Prasowa: „Szybkie przejrzenie dostępnych danych wskazuje, że BBC, Mirror Group (wydawca gazety „Daily Mirror” – PAP), Guardian Newspapers (wydawca dziennika „The Guardian”) i wybrana jedna, zupełnie losowo, dzielnica Islington (z której wywodzi się lider opozycji, Jeremy Corbyn – PAP) – one wszystkie mają fundusze ulokowane w podobnych inwestycjach. To absolutnie standardowa praktyka, a nie sposób unikania opodatkowania”.

Tyle Cameron.

Wow! Różnica kulturowa…