To już zakrawa na epidemię. Pojawili się kolejni „patrioci”. Tym razem futbolowi. Jak przekonują w liście przesłanym do redakcji, są „organizacją zrzeszającą polskich kibiców w Wielkiej Brytanii”. Uff…
Co jest w powietrzu na Wyspach, że ludzie cały czas tworzą jakieś organizacje do walki z „czymś”? Zazwyczaj są tajne no i zazwyczaj kogoś zrzeszają. Trudniej jest dowiedzieć się, kogo? Bo albo są to organizacje tajne (AK Reaktywacja) lub ich strony internetowe są „w budowie” (Futbolowi Patrioci).
W ogóle ujęła mnie ta nazwa, a szczególnie jej drugi człon: „patrioci” – sugeruje wręcz, że ci, przez których NIE zamykane są stadiony i którzy na mecze NIE chodzą, żeby się bić, nie są patriotami. K***a! Znowu stoję tam, gdzie stało ZOMO… a raczej tam mnie ustawiają.
To nic. Panowie – tutaj wiemy, że jest ich minimum pięciu plus fotograf – pojechali sobie na Wembley i rozwiesili uroczy baner. Chyba się łudzą, że Anglicy nagle nauczyli się polskiego. Na koniec, w liście do redakcji, napisali, że „w ten ironiczny
sposób” udało im się zwrócić „uwagę mediów problemem, przed finałem Ligii Mistrzów”. Widać to zainteresowanie
na zdjęciu. Tłumy, kamery i flesze… szkoda, że tylko w głowach autorów tego pomysłu. Zainteresowanie było tak ogromne, że już miałem dosyć czytać o tym wiekopomnym wydarzeniu w „Metro”, „Evening Standard”, „The Times”, a nawet zazwyczaj nie przychylnym nam, „Daily Mail”… Teraz mi pojechała wyobraźnia, co? Można? Można?
Natomiast zgadzam się z autorami-„patriotami” – „Piłka nożna dla kibiców!”
I chciałbym podziękować szanownym panom, że dzięki nim, po raz kolejny, na Polaków mieszkających poza granicami kraju, zostało wylane wiadro pomyj we wpisach komentujących to wydarzenie na forach internetowych.
Tym bardziej jest to żenujące i kompromitujące, że niestety, tym razem jadą nam słusznie. To znaczy wam, „futbolowi patrioci”, bo niestety wszyscy zostali wrzuceni do jednego worka.
Trzy-cztery… DZIĘĘĘ-KUUUUJEEEE-MYYYY!
Zobacz więcej: