Znowu Dobroniak - Cooltura nr 554
Znowu Dobroniak – Cooltura nr 554

Kiedy słyszę cały czas utyskiwanie, że gender to samo zło, to się zastanawiam nad tym, czy ci, którzy używają tak często tego słowa ogarniają w ogóle jego znaczenie? No, nie. Niestety nie ogarniają.

 

Promowana przez niektórych walka z ideologią gender jest skazana na porażkę z jednego choćby względu. Walczący nie czają bazy o co walczą. Są to zazwyczaj dyżurni walczący, którzy walczą ze wszystkimi i protestują przeciwko wszystkiemu – tak, żeby sobie poprotestować.

Ostatnio gdzieś w POSKu odbywał się jakiś wykład/spotkanie z jakąś panią minister i kimś tam jeszcze, chyba w pomieszczeniach Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie, a może w pomieszczeniach Ośrodka Uniwersytetu Jagiellońskiego? Chyba chodziło o gender. Chyba. Bo pod POSKiem stała sobie grupa „dyżurnych”, która protestowała przeciwko temu spotkaniu. A może nie temu spotkaniu?

Nie orientuję się zbytnio, bo się pogubiłem. Ktoś w ręku trzymał kartkę z napisem o marksizmie, leninizmie i chyba cyklistach. Ktoś mówił o upolitycznianiu ośrodków naukowych, zaraz miał ktoś inny odczytywać coś z kartki na temat patriotyzmu…

Żeby było jasne, ja cały czas piszę to w kontekście słowa „gender”.

 

Dziwne? No dziwne. Pomieszanie kontekstów, mylenie podstawowych definicji i faktów znanych z historii. Nic dziwnego.

Nawet nie dziwi, że znowu był jakiś protest i znowu protestowali ci sami ludzie.

Przepraszam! Z jednym wyjątkiem. Goście, którzy się trzaskali parę miesięcy temu w parku w północnym Londynie z Żydami i punkowcami, zostali „zagospodarowani” przez dyżurnych i poszli sobie postać pod POSKiem w bluzach Korony Kielce. Generalnie urocze.

 

Czym jest gender? Tak naprawdę to znany z socjologii termin oznaczający „płeć społeczną” w ujęciu kulturowym. Dlaczego w Polsce środowiska walczą z gender (a tym samym z ustawą o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet!!!) i się temu sprzeciwiają?

Bo gender to dla nich zerwanie z obowiązującym kanonem kulturowym. Czyli generalnie katolicy buntują się przeciwko temu, żeby kobieta wychodziła z domu, miała prawo głosu, pracowała poza domem, bo przecież od dawna wiadomo, że miejsce kobiety jest przy garach i najwyżej tam gdzie sięgnie łańcuch zakotwiczony w kuchni…

 

Dla niektórych płeć w sensie biologicznym i społecznym to to samo. Zupełnie tak jak dla niektórych protest przeciwko marksizmowi i protest przeciwko gender to też to samo. Bo przecież protest to protest. Tak jak płeć, to płeć. Nie ważne z kim, ważne żeby się pooburzać. Pomachać flagą. Powiedzieć co ma się do powiedzenia i nie słuchać już innych. Przecież too, co najważniejsze, zostało już powiedziane. Przez nas.

I tak jak było pod POSKiem te kilkanaście luda, to każdy sobie przyszedł z inną kartką, inną ideologią i czym innym w głowie. Myślę, że tak naprawdę tam się odbyło kilkanaście różnych protestów. Tylko nikt nic nie zauważył. Przecież najważniejszy jest protest.

Protest to protest.