Stara „peerelowska” mądrość mówi, że „nie krzycz, nie jesteś w lesie” – co najmniej jakby do lasu szło się po to, żeby krzyczeć. Ale czasem aż chce się wyć nad cudzą głupotą…
Nie chce mi się.
Nie chce mi się pisać o ministrze Szyszko, który wycina Puszczę Białowieską, o jego zielonych ludzikach, którzy tego dokonują, a jak ktoś próbuje to podejrzeć, to dochodzi do rękoczynów. Cóż, gdyby ktoś miał czyste intencje, nie miałby nic do ukrycia. Sprawa publiczna. Niby. Ale nie do końca. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Szyszko przez całe życie związany jest z gospodarką drzewną, a ta ma mało wspólnego z ochroną środowiska i przyrody. Niestety.
Zaraz oczywiście klany „pisowskie” zaczną jazdę, że PO robiła gorzej. OK. Niech sobie robiła. Ale teraz miało być lepiej. Po to was k’wa mać wybraliśmy, żeby było dobrze, a nie żebyście cały czas płakali, że kiedyś to PO to i PO tamto… Dajcie żyć. Niech będzie #DobraZmiana.
Na razie co się zmieniło? Zmieniły się uroczystości w Polsce. Pani minister od edukacji poległ gdzieś słownik, a Macierewiczowi poległ gdzieś mózg. Dlatego przy apelu poległych na siłę próbuje wpleść nazwiska tych, którzy ZGINĘLI (dla niektórych trudne słowo) w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem.
Szczytem chamsta, buty i zadufania jest to, że Macierewicz na obchodach rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego chce wspominać ZMARŁYCH TRAGICZNIE (równie trudne sformułowanie dla niektórych), którzy, za przeproszeniem, są z innej bajki. Wbrew wszystkim: powstańcom, rodzinom zmarłych i większości Polaków.
Moja racja jest najmojsza i ch**j. Po nas choćby i potop. Nawet córka tragicznie zmarłego Lecha Kaczyńskiego jest przeciwna wycieraniu sobie osobą własnego ojca pagonów, jednak Macierewicz to robi dalej i bez wstydu w oczach. Pycha wylewa się z kołnierza i zalewa oczy – że tak pojadę poetycko.
Jestem ciekawy jak to się wszystko skończy? Tak jak na obchodach Czerwca ’56? Gdzie wszyscy gwizdali na wszystkich? Gdzie zapomniano o tym, czego dotyczą te obchody? Jestem ciekawy jak teraz zachowają się ci wszyscy „patrioci”, którzy noszą symbole żołnierzy wyklętych, Polski Walczącej i AK? Jaki zdadzą egzamin z patriotyzmu?
Idąc dalej.
„Pisowcy” uwielbiają babrać się w „resortowych dzieciach” i przeglądać cudze życiorysy. Szkoda tylko, że zapominają najpierw poszperać w swoich. I tak na przykład Macierewicz ma bogaty życiorys styropianowo-kombatancki (wiadomo przecież, że po ’89 nagle wszyscy leżeli na styropianie i walczyli z komunizmem – nawet taki komunistyczny prokurator polityczny, Piotrowski, który jest obecnie kluczową postacią w PiS).
Życiorys ładny z jedną jedynie rysą. W książce „Anatomia buntu. Kuroń, Modzelewski i komandosi”, Andrzej Friszke – jeden z najlepszych polskich historyków – podpierając się protokołami znalezionymi w Instytucie Pamięci Narodowej, napisał, że w 1968 roku Macierewicz obciążył w zeznaniach swoich kolegów, między innymi Wojciecha Onyszkiewicza. Ten co prawda przedstawia trochę inną wersję wydarzeń, ale to nie on widział dokumenty w IPN-ie, a to co mówi, jest tylko opisem z pozycji więźnia komunistycznego aparatu przemocy. Współwięźnia…
Znamiennym jest, że Macierewicz, pomimo tego, że zapowiadał pozwanie Friszkego do sądu, nigdy tego nie zrobił.
Taki krystaliczny człowiek mówi nam teraz, co jest dobre, a co nie…
Pisałem wcześniej o tych wszystkich koszulkowych patriotach, którzy jak trzeba stanąć w obronie kombatantów w UK czy powstańców w Polsce, to nagle chowają głowy w piasek i ich nie ma. Mam do nich tylko jedno przesłanie (jeśli w ogóle potrafią czytać). Parafrazując DJ’a Teraz Polska, który rapował o życiu ulicy:
JA MAM PATRIOTYZM W SERCU, A NIE NA KOSZULCE!
You must be logged in to post a comment.