„(…) Wiem, że to są ludzie, którzy się kompletnie nie asymilują, którzy tworzą swoje prawa…” – powiedział wiceminister w resorcie sprawiedliwości, Patryk Jaki. Usłyszałem i zacząłem się zastanawiać: Co ten minister chce od tych biednych Polaków w Londynie.
Potem jeszcze usłyszałem, że minister „nie chce, żeby były takie skupiska jak na Zachodzie, osób, które bardzo często odmawiają jakiejkolwiek pracy, są bardzo agresywni, nie szanują porządku prawnego…”.
Kurczę, pomyślałem, ma rację. Rzeczywiście głupio to wygląda, jak Polacy żyjący i często pracujący w Londynie i w całej UK, nie szanują kultury i prawa państwa, w którym przebywają. Potem jeszcze Patryk Jaki dodał coś o tym, że jeżeli ktoś tak postępuje, to niech potem się nie dziwi, że są jakieś skrajne reakcje.
Znów ma racje. Były ostatnio dosyć mocne skrajne reakcje jak ta w autobusie na Hounslow, gdzie Brytyjczyk zwyzywał kierowcę Polaka, gdy ten zwrócił mu uwagę, że ten pierwszy nie skasował biletu jak wchodził do autobusu. Kierowca pewnie bogu-ducha-winny, jednak dostało mu się za tych wszystkich Polaków, którzy już tacy bogu-ducha-winni nie są.
Pamiętacie śmierć Polaka w Harlow? Ilu polityków polskich tutaj przyjechało? Jaka duża i lekko przesadna reakcja była? Wszyscy rzucili się na hasło „Polaka biją”. Nikt nie próbował wyjaśnić, co się naprawdę stało. Dopiero po kolejnym „pobiciu” dwóch Polaków w barze w tym samym mieście, zapaliła się niektórym czerwona lampka. Bo dwóch naszych rodaków najpierw uczestniczyło dumnie w marszu przeciwko agresji, a potem siedząc w pubie sami tę agresję spowodowali. Ups…
Nikt nie mówi o tym, że Polacy często się nie asymilują. Nie poznają języka i kultury. Zamykają się w kulturowych gettach, często nie mając nawet jednego znajomego spośród autochtonów, pomijając styczności z autochtonami w pracy – a i to nie za często.
Polski kościół, polski sklep, polska taksówka, polski grill i polska przychodnia – tyle z asymilacją kulturową. Za to często można usłyszeć na londyńskich, „polskich” ulicach, że ci „Angole to są głupi, bo nie robią tak jak w Polsce”. Gdyby ktoś z tych, którzy wymawiają takie stwierdzenia, choć przez chwilę się zastanowił szerzej, to myślę, że nigdy by tak nie powiedział. Takie same zarzuty w stronę Polaków mogą mieć Anglicy i trudno byłoby nie przyznać im racji.
Zaraz padną zarzuty o to, że jak Brytyjczycy jeżdżą do Polski to się zachowują jak bydło. Ale to samo robią polscy dresiarze jeżdżąc codziennie metrem, chodząc po angielskich ulicach. Ich zachowanie dla przeciętnie wykształconego Brytyjczyka też woła o pomstę do nieba.
Oczywiście nie jesteśmy osamotnieni w takich zachowaniach. Każdą z wyżej wymienionych przypadłości kulturowych można podłożyć pod praktycznie każdą narodowość przebywającą na Wyspach. W tym wszystkim chodzi o to, że u innych widzimy, ale nie potrafimy dostrzec pewnych cech u siebie.
A przydałoby się.
Acha. Wróćmy jeszcze do tego nieszczęsnego wywiadu z Patrykiem Jakim, który ukazał się w Onet.pl w programie Andrzeja Stankiewicza „Onet opinie”.
Patryk Jaki nie mówił o Polakach a o islamistach. Szkoda, że jak już był na tym „zgniłym” Zachodzie, to nie odwiedził polskich skupisk, może dostrzegłby podobne cechy.
Naprawdę przydałoby się.
You must be logged in to post a comment.