Jestem wrogiem

Kategorie Znowu Dobroniak

Kwestia Stowarzyszenia Polskich Kombatantów pozostaje na razie nieśmiertelna, chociaż to ciało już dogorywa za sprawą swoich „prezesów-likwidatorów”. W historii zdarza się tak, że jedni przywódcy coś tworzą, a inni niszczą. Tak niestety dzieje się i w przypadku londyńskim.

Jestem wrogiem - Cooltura nr 452
Jestem wrogiem – Cooltura nr 452

Tytuł tego tekstu nie jest przypadkowy. Słowa te zostały użyte przez panią Orłowską oraz pana Maryszczaka, w momencie kiedy śmiałem powołać się na inwokację zawartą w statucie SPK. Mało, że się powołałem, to jeszcze bezczelnie wydrukowałem to w gazecie i teraz wszyscy mogli się dowiedzieć, że „Państwo Prezesostwo” postępują wbrew statutowi SPK. Zatem postępują wbrew woli tych wszystkich bohaterów i żołnierzy, którzy owe SPK tworzyli. Ergo występują przeciwko polskiej spuściźnie narodowej…

Mocne słowa?

Ostatnio w ambasadzie odbył się bankiet w celu uczczenia Święta Niepodległości. Oczywiście na bankiecie pojawili się zarówno pani Orłowska, jak i pan Maryszczak. Śmiem twierdzić jednak, że jako jedyni nie przyszli świętować, a poszli tam na stypę. Dzięki nim ginie SPK.

Nie będzie to przeszkadzało jednak wypinać piersi do kolejnych odznaczeń i bywać na wszelkiego rodzaju rautach. Jestem ciekawy, swoją drogą, jak do tej całej sytuacji będą podchodzić reprezentanci Polski, czyli nasi dyplomaci? Zostało już udowodnione poprzez ekspertyzy prawne, że stary zarząd SPK działa niezgodnie z prawem, zatem popełnia przestępstwo. Do tego coraz bardziej zastanawiające jest, co się dzieje z pieniędzmi stowarzyszenia, a kwestią czasu pozostaje decyzja sądu w sprawie unieważnienia decyzji starego zarządu.

Co wtedy pozostanie? Jak ci, którzy teraz działają w sposób niegodny i despotyczny, będą mogli spojrzeć w oczy tym wszystkim, których oszukali?

Stwierdzenie: „Jestem wrogiem” jest jak najbardziej prawdziwe, bo rzeczywiście nim jestem. Jestem wrogiem hucpy, nepotyzmu i bezprawia. Tak, jestem.

Swego czasu wszyscy potępiali pana Morawicza za to, że ten chciał sprzedać „Ognisko Polskie” i tym samym pozbyć się jednego ze „świadków” polskiej historii. Potępiany był w czambuł i wyciągnięto jego przeszłość jako współpracownika PRL-owskich służb specjalnych. Krzyczano, że jest agentem. Tylko ten „agent”, koniec końców, w kluczowym momencie powiedział „pas” i ustąpił, a „Ognisko Polskie” jak na razie funkcjonuje dalej.

I co nam podpowiadają obecne czasy? Może się okazać, że „agenci SB” bardziej dbają o polskość niż „patrioci” z orderami w klapach kombatanckich marynarek. Kogo okrutniej oceni historia?


Leave a Reply