Kolejny raz okazuje się, że polityka faktów dokonanych w wykonaniu starego zarządu SPK postępuje planowo, jak Blitzkrieg w 1939. Trochę to paradoksalne, jednak prawdziwe do bólu. Kombatanci chcą działać dalej, ale zostali pozostawieni sami sobie.
Poniżej kolejny list od kombatantów, którzy walczą o zachowanie swojego dorobku. Niestety, w tej walce pozostają sami. Tutaj kolejny paradoks. Ci, którzy niby walczą o wolność i Wielką Polskę, wolą robić zadymy na północy Londynu, zamiast stanąć w obronie tych, którzy przelewali krew na frontach II wojny światowej.
Gdzie są te chojraki, które palą race, powiewają polskimi flagami i chwalą się, że „emigranci muszą panować”?
Gdzie Patriae Fidelis ze swoimi wielkimi hasłami? Gdzie Wielka Polska „Zjednoczonych Emigrantów”? Widać, że jest pewna granica, na której to „zjednoczenie” się kończy.
Rozmieniacie energię na drobne. Nie ma was tam, gdzie jesteście potrzebni.
Jest tylko zupełnie bezsensowna zabawa wlepkami. A tu dzieją się rzeczy ważne.
Poniżej relacja Zarządu Koła Stowarzyszenia Kombatantów Polskich Ltd z Peterborough, których próbuje się bezprawnie pozbawić ich domu. Takich domów są dziesiątki, tak jak i podobnych spraw…
Do redakcji „Cooltura” od SPK koło nr 274 odnośnie zamknięcia klubu w Peterborough
Przekazujemy listę osób – darczyńców na budowę klubu, jeszcze żyjących:
1. Jan Czwortek
2. Franciszek Zdunek
3. Władysław Wiktorowicz
4. Józef Jaworski
5. Witold Jawojsz
6. Henryk Kopiel
7. Franciszek Chaptas
i jeszcze wiele innych, którzy nie wyrazili woli publikacji swoich nazwisk.
W załączonym dokumencie (zdjęcie obok) widać, że Klub był wybudowany dla kombatantów i ich rodzin w Wielkiej Brytanii i w Polsce. Jednak dyrektorka PCA Ltd. Nie dbała o dom. Była zakaz remontowania, renowacji i rozwoju dla przyszłych pokoleń.
Brak kontroli ze strony pani B. Orłowskiej oraz (tylko) obietnice przyjazdów. Odwiedziła ona nas 31.03.2009 tylko po to, żeby klub zamknąć, i żeby na walne zebranie w maju 2011 wybrać sobie delegata, pana J. Kowalczyka, aby przegłosować zamknięcie SPK WB. Następnie we wrześniu 2013 [przyjechała] z agentem nieruchomości, aby dał wycenę.
Była ona zachwycona, jak wiele jest możliwości atrakcyjnej sprzedaży. 19.06.2014 z panem K. de Berg [przyjechała] po sztandar i po tablice z nazwiskami darczyńców i ludzi, którzy budowali klub. 26.06.2014 [przyjechała] z panem Cz. Maryszczakiem i ludźmi do wywiezienia sprzętów (byli to ludzie z aukcji Harrison Auction Centre). O tej wizycie raczyła poinformować kierownika o 10.17 rano, że stoi pod klubem i czeka z ludźmi. Kierownik zaprosił reportera z lokalnej gazety „Nasze Strony”, aby był świadkiem, jak grabi się dorobek społeczników, padło pytanie, po co ten fotograf i kto go wezwał. „ Mówiłam żadnego rozgłosu”.
27.06.2014 przyjechała sama sprawdzić, co zostało zrobione. W czasie poprzedniej wizyty 19.06.2014 na pytanie pana Czwortka i Zdunka o datę zamknięcia klubu nie dała żadnej informacji.
Na słowa pana Jana Czwortka (kombatant, lat 90) o sprzedaży rzeczy na licytacji pani Orłowska nie chciała rozgłosu i z oburzeniem zabroniła jakiegokolwiek rozgłaszania sprzedaży. 25.06.2014 kierownik otrzymał telefon o godz16.00, żeby NATYCHMIAST sprzątać klub i NATYCHMIAST dzwonić po ludziach, żeby zabierali swoje rzeczy pozostawione w klubie przez ostatnie ponad 40 lat. W czwartek, 26.06.2014 kierownik miał być w klubie od rana i wydawać rzeczy ludziom z Peterborough. Pani Orłowska jest niekompetentna na swoim stanowisku, na pytanie, że rozwiązała SPK WB, żeby ukryć roztrwonione pieniądze, odpowiedziała pytaniem, skąd takie informacje.
30.06.2014 pani Orłowska w drodze z Bradford do Londynu odwiedziła Peterborough z wezwaniem do oddania kluczy i rozliczenia baru i pieniędzy z sejfu i kasy. Dostała zdecydowany sprzeciw od członków zarządu i jeżeli przedstawi nam jakieś dokumenty, że klub należy do niej i może go prawnie sprzedać, to się z tym pogodzimy. Kierownik skomentował, że działa jak Putin, który grabi powoli, ale skutecznie. Dzisiejszego [30.06.2014] dnia zostało wszystko dokładnie wysprzątane przez ludzi przez nią wynajętych, Z. Humański stwierdził, że i tak za to wszystko my ponosimy koszty. Klub o wartości 800 tys. funtów na początku 2013 spadł na 500 tys. we wrześniu, a został sprzedany za 375 tys.
Mamy tylko jedno podstawowe pytanie: dlaczego nikt z Polaków nie dostał możliwości zakupu Polskich Domów Kombatanta, a wszystkie poszły w obce ręce, tak jak się robi teraz z naszym ośrodkiem?
Zarząd Koła SPK Ltd nr 274
You must be logged in to post a comment.