Angielski sąd po raz kolejny stanął po stronie księży marianów. Za pierwszym razem sąd uniewinnił o. Wojciecha Jasińskiego w sprawie ekshumacji „małego Witusia”, a teraz wydał pozwolenie na ekshumację szczątków doczesnych o. Jarzębowskiego, przez wiele lat „kustosza” polskiej szkoły w Fawley Court.

 

Znowu Dobroniak - Cooltura 398
Znowu Dobroniak - Cooltura 398

 

Po raz kolejny okazało się, że głosy obrońców „dziedzictwa narodowego” są mało merytoryczne i raczej zmierzają w kierunku zwykłego pieniactwa niż rzetelnej dyskusji. Coraz częściej dochodzą zewsząd opinie, że Polacy nie potrafią dogadać się sami i angażują w swoje rozgrywki stronę trzecią – w tym przypadku Anglików. Powstałe po sprzedaży Fawley Court różne „organizacje” ślą kolejne odwołania i próbują przeinaczyć fakty.

Trudno będzie „odkręcić” sprzedaż, która została zrealizowana w zgodzie z dokumentami. Organizacje sprzeciwiające się sprzedaży twierdzą, że dokumenty zostały co najmniej „naciągnięte”. Jednak do tej pory różne protesty spełzają na niczym, a brytyjskie instytucje i urzędy stają raczej po stronie Zgromadzenia Księży Marianów. Nic dziwnego, „obrońcy” nie potrafią bezsprzecznie udowodnić swoich racji i oskarżeń, które coraz częściej można nazywać „pomówieniami” wobec marianów. Niestety, tak to wygląda w świetle prawa. I tak rozstrzygają sądy.

Do tej pory również żadna z organizacji nie przedstawiła jasnego programu bądź biznesplanu z pomysłem na to, co działoby się z Fawley Court w momencie, gdyby jakimś cudem sprzedaż tego terenu została unieważniona. Mało tego, środowisko „obrońców dziedzictwa narodowego” angażuje się bardziej w przepychanki między sobą.

Coraz częściej mówi się o tym, że działania „obrońców” zaczynają bardziej szkodzić, niż pomagać. Co ciekawe, takie opinie słychać coraz częściej ze strony tzw. „starej Polonii”, która przypomina okres wojenny, kiedy Polacy sami na siebie pisali donosy do władz brytyjskich.

Przypomina się również pewien fakt z niedawnej historii, kiedy to z Ogniska Polskiego został wyrzucony prężnie działający polski klub, bo niektórym nie podobała się jego działalność. Teraz nie ma klubu, a Ognisko dogorywa. Ostatnio do jego zarządców uśmiechnęło się szczęście w związku ze zbliżającą się olimpiadą w Londynie, jednak takie „wygrane” zdarzają się rzadko. Mleczko się rozlało i nie ma co stawać okoniem – trzeba stanąć twardo wobec faktów.


Leave a Reply