Lepiej palić fajkę niz czarownice…

Kategorie Czytam Słucham Oglądam

Chyba nie można go nie lubić. Jest jednym z nielicznych księży, którzy podejmują dialog i nie podchodzą do wiernych protekcjonalnie. Jest tym duchownym, który do ludzi podchodzi jak do stada owieczek, a nie jak do stada baranów. Poza tym nigdy nie mówi, że jego prawda jest „najmojsza”…

 

Czyta się - Cooltura nr 420
Czyta się - Cooltura nr 420

 

To, że polski kościół jest „feudalną konserwą” jest raczej „oczywistą oczywistością”.  Niemożliwość albo i niechęć hierarchów kościelnych do zmian i zejścia z piedestału, na jaki się wdrapali, prowadzi często do nieporozumień, a czasem wręcz wrogości wobec nich.

Czy zgadzacie się z tezami zawartymi w powyższym akapicie? Jeśli tak, to niestety spotkaliście nie tych duchownych, których warto spotykać. Od księży wymagamy jednak więcej.

Od ks. Adama Bonieckiego ze Zgromadzenia Księży Marianów nie trzeba wymagać „oczywistych oczywistości”. Ksiądz Boniecki zdecydowanie wyróżnia się na tle rodzaju ludzkiego i pewnie gdyby świat składał się z samych księży Bonieckich, na świecie nie byłoby wojen i wszyscy żyliby długo i szczęśliwie. Wszyscy też pewnie paliliby fajki, a żadna czarownica nigdy nie ujrzałaby stosu.

 

W książce przeczytamy kilkadziesiąt felietonów autorstwa Adama Bonieckiego, które na przestrzeni ostatnich lat ukazały się na drugiej stronie „Tygodnika Powszechnego”. Całe szczęście, pomimo że prowincjał zgromadzenia odwołał księdza Bonieckiego do Warszawy, co wiązało się jednocześnie z jego rezygnacją z funkcji redaktora naczelnego tego tygodnika, Boniecki dalej pisze i jego teksty są publikowane.

Mimo że dostał zakaz pokazywania się w mediach po wypowiedzi o Nergalu, całe szczęście jego publikacje nie znalazły się na liście książek niepożądanych. Dzięki temu mamy właśnie okazję przeczytać lub przynajmniej potrzymać w ręku polecaną dzisiaj książkę.

 

Przyznam, że nie czytałem wcześniej Bonieckiego, i w sumie dziękuję prowincjałowi Marianów, że zwrócił mi na niego uwagę. Bo pewnie inaczej Boniecki dalej żyłby sobie życiem równoległym i nie zakłócał mojego spokoju. Zamieszanie wokół „księdza redaktora” spowodowało jednak, że książkę wziąłem do ręki z zaciekawieniem. Mimo że nie zawsze jest mi po drodze z jego „wykładnią” życia, doceniam fakt, że ksiądz nie atakuje, a wyjaśnia i dyskutuje.

Przedkłada dyskusję nad patriarchalny nakaz. Wie, że ludzie lubią wiedzieć, dlaczego pewne rzeczy kościół odrzuca, a niektóre akceptuje. Docenia każde usłyszane zdanie i je akceptuje, jednak pozwala sobie na pozostanie przy swoim, po próbie wyjaśnienia swojego stanowiska. Jednym słowem, dusza człowiek.

Książkę zdecydowanie polecam wszystkim wierzącym i niewierzącym, a także wierzącym inaczej i w coś innego niż to, co akceptuje kościół. W zebranych felietonach ks. Adama Bonieckiego znajdziemy uniwersalne prawdy, które nie robią nikomu krzywdy, a łagodnie pozwalają na pewnego rodzaju medytację, która zgodnie z nomenklaturą kościoła katolickiego nazywana jest często „rekolekcjami”.

 

 

 

>>>>>


Leave a Reply