Marika wystąpi w Londynie 22 marca w klubie The Rhythm Factory na Wihitechapel Road. Przed koncertem odpowiedziała nam na stały zestaw tuzina krótkich pytań.
Zaczęłam śpiewać, bo…
Istniało ryzyko, że spuchnę i wybuchnę.
Kiedy dotarło do mnie, że żeby mnie posłuchać, przychodzą tłumy ludzi, to…
Pomyślałam sobie: to nie są żarty, to nie są ćwiczenia, być może z tego, co pojmowałam jako hobby, już się zrobiło… życie.
Kiedy już mam dość szumu wokół siebie, wtedy…
Nigdy, umiem szumu nie wpuszczać do głowy.
Podczas koncertu najbardziej lubię, gdy…
Technika i ciało mnie nie ograniczają, bawię się jak dziecko, a to rozbawienie, a czasem wzruszenie i amok stają się również udziałem publiczności.
Wpadłam kiedyś na scenie w panikę, ponieważ…
Bo to raz się „zafafluni jesiotra” i zapomni (swoje własne) słowa piosenki?! Ale co się nie ugra, to się „dowygląda”! A serio, wbiegł mi raz na scenę pewien jegomość i nie miał dobrych zamiarów.
Zawsze się bałam, że…
Strachy na lachy, nie mam takiego jednego stracha „od zawsze”, strachy przychodzą i odchodzą, są różne, boimy się stracić to, co kochamy, boimy się o zdrowie i życie najbliższych, bo nie mamy nad tym kontroli.
Moją największą inspiracją jest…
Mama i zwierzęta, mają dystans, nie zachowują się ani histerycznie, ani pretensjonalnie.
Po koncercie lubię…
Uściskać muzyków i dokończyć mój słoik chrzanu (mam w riderze).
Najfajnieszy Dzień Kobiet był wtedy, gdy…
W podstawówce chłopcy stawali na rzęsach, żeby ten folklor jakoś odbębnić, wychodziło cudacznie, co roku.
Londyn to dla mnie…
Gęściej, szybciej, bardziej kolorowo, grube frytki, deptak nad rzeką, dziewczyny mają fajne warkocze, lubię Londyn.
Podczas koncertu w Londynie na pewno zaśpiewam…
„Moje serce”, „Filifionkę”, „Siłę ognia”.
Życzę moim fanom, aby…
Uśmiechali się i dali sobie pooddychać, pożyć, nie rzucać się na życie zanadto, żeby jedli dużo owoców i warzyw i byli zdrowi.
You must be logged in to post a comment.