Pozwolę sobie zacytować Adama Asnyka za Anielą Zychowicz. Paradoksalnie muszę się z tą Panią zgodzić. Wyśmienity cytat, tylko adresat nie ten. Pani Zychowicz to jedna z osób piszących listy do „Dziennika Polskiego” – tak, taka gazeta istnieje. A cytat został użyty w kontekście skandalu w Stowarzyszeniu Polskich Kombatantów.
Pani Zychowicz staje murem za starym zarządem (odwołanym legalnie według statutu SPK, który, zupełnie inaczej niż w przypadku wszystkich wspomnianych w tym tekście osób, został przeczytany przez piszącego te słowa). Stary Zarząd SPK chciał na siłę i po kryjomu (jest to udowodnione) zamknąć organizację.
Dlaczego to piszę? Otóż istnienie SPK jest ważne dla wszystkich Polaków, którzy od polskości nie uciekają i są patriotami, a mieszkają poza Londynem. W Londynie łatwo pozostać patriotą. Jest gdzie się lansować i są „salony”. Brzmi zwyczajnie i prosto? Cóż, skończyłem „uniwersytety w Polsce” i bardziej od losu „dzieci z Afryki” interesuje mnie los Polaków w Wielkiej Brytanii – to znowu odniesienie do słów Pani Anieli Zychowicz.
Odniosę się również do wypowiedzi Pana Szymona Zaremby, prezesa Polskiej Fundacji Kulturalnej, który nawołuje, żeby nie wyciągać brudów na wierzch. Panie Szymonie – w pełni się z Panem zgadzam. Tylko znowu adresat nie ten. Czy uważa Pan, że tylko dlatego, żeby było cicho, można zamknąć instytucję, która ma służyć Polakom? To, co się działo w SPK, było jawnym naruszeniem statutu. Na to też się Pan zgadza? Zgadza się Pan, żeby spuścizna Pana kolegów, którzy już pożegnali się ze światem doczesnym, została rozmieniona na drobne?
Panie Szymonie, nie ma dwóch prezesów. Nie ma dwóch zarządów. Jest jeden, legalnie wybrany w Leicester – decyzją większości członków, a nie decyzją nagle „ożywających” kół, które ponoć nie istnieją od kilku lat czy miesięcy. Kpina. Czy Pan tego nie widzi? Ktoś chce Pana zrobić w balona! Ktoś Pana oszukuje! Zaznaczam, że Pana nie atakuję. Ja autentycznie jestem ciekaw, jak Pan odpowie na te pytania.
Czy takie jest spojrzenie na demokrację części starszej Polonii? Przepraszam bardzo, ale to demokracji nie przypomina. Przypomina raczej system, z którym rzekomo ta starsza Polonia i powojenna emigracja walczyła.
Słowa o „demokracji” tyczą się również już byłej wiceprezes Barbary Orłowskiej, bo ta nie może zaprzeczyć, że informacje o Walnym Zjeździe z 2010 r. „przypadkowo” nie trafiły do wszystkich zainteresowanych. Mało tego, SPK było tak „świetnie” zarządzane przez były już zarząd, że nie potrafiło zrealizować nawet założeń przegłosowanych podczas tamtego zjazdu. A zadecydowano wówczas o rozwiązaniu SPK, które samo sobie te założenia wymyśliło!!!
Poza tym w wielu tekstach i relacjach pojawia się odpowiedź Pani Orłowskiej na wizytę nowego zarządu: „Nie uznaję nowych władz” – koniec kropka. Kolejna kpina!
I te słowa o „pukaniu do drzwi z karabinami” – Matko i córko! Może jeszcze Moszczyński wjechał na białej kasztance (sic!)?
Pani Danuta Szlachetko pisze o „zwoływaniu za plecami” walnego zjazdu. Ale znowu kula w płot. Za plecami to zwoływali zjazdy Pan Maryszczak wraz z Panią Orłowską. Tutaj były listy otwarte i w prasie oraz wysyłane do wszystkich kół bezpośrednio. O czym mówimy?
Czy ktoś z Państwa czytał w ogóle statut SPK? Czy ktoś zna genezę tej organizacji? Jeśli ktokolwiek wymieniony w tym tekście zadał sobie ten trud, nie pisałby takich rzeczy.
SPK to nie organizacja prywatna, to od początku – i w założeniu, i zgodnie z inwokacją – organizacja mająca na celu wspieranie Polaków oraz rozwijanie i podtrzymywanie polskości.
Z rozbawieniem czytałem również słowa Pana Józefa Derenia, który w tekście godnym „głosów z sali podczas plenum KC” pisze o rewolucji i przepychance do kasy. No cóż, znowu pozwolę sobie zgodzić się z Panem Dereniem. Skok na kasę miał miejsce. Całe szczęście większość członków odwołała już ludzi za to odpowiedzialnych.
Odniosę się również do „obrazkowo-kolorowych pisemek” – otóż dzięki tym pisemkom informacja o skandalu w SPK dociera do setek tysięcy czytelników (tak, tylu nas tutaj jest oprócz Pana). I tego, choćby Pan chciał, nie zmieni.
To nie kolor decyduje o treści. Jakość papieru też nie. Decyduje popularność tytułu i liczba przeczytanych egzemplarzy. Świat się zmienił. Może Pan tego nie zauważył? Można już drukować w kolorze. Są też maszynki do utrwalania obrazu – nazywa się to aparat fotograficzny. Jest to jedna z form opisywania rzeczywistości wykorzystywana w gazetach. O! Internet też jest. A telewizja kolorowa i teleodbiorniki (tak się chyba na to kiedyś mówiło) bez tego tyłu takiego, cienkie takie. Naprawdę. Wystarczy wyjść na ulice i zobaczyć. Tam naprawdę istnieje świat.
Na koniec zostawiłem sobie słowa Pana Kalickiego. To jest, jak to mówimy my, młodzi, „osom” – chociaż według niektórych z Was nie mamy prawa głosu. Jesteśmy przecież tylko Polakami, który niepotrzebnie robią zamieszanie. Pan Kalicki napisał list poparcia dla zarządu z koła SPK, które… nie istnieje!!! Uwierzycie? Panie Kalicki, przecież Pan sam zamykał to koło na prośbę Zarządu Centralnego. Nie pamięta Pan? Statutu SPK też Pan nie pamięta?
Piszę konkretnie z imienia i nazwiska po tym, jak mi zarzucono, że w sprawie SPK wrzucam wszystkich do jednego worka. Otóż nie. To znaczy, wrzucam wszystkich, ale nie w sensie całego świata, tylko wszystkich tych, którzy uważają polskość i spuściznę narodową za swoją prywatną własność i mając na sztandarach hasła wolności, stosują techniki i sposoby na przetrwanie rodem z systemów, które oficjalnie potępiają.
Oczywiście dostaje się wielu szanowanym personom, ale powtórzę za jednym z publicystów: szanuję wszystkich tych ludzi za przeszłość, lecz nie zgadzam się z tym i nie szanuję ich za to, co robią teraz.
To, że sądy czy policja będą zajmowały się sprawą SPK, to nie wina nowego zarządu. To wina starego zarządu – przez lata nepotyzmu, manipulacji i braku przejrzystości w działaniach.
Niestety, powołujecie się na swoje „widzimisię”, a nie na statut SPK. Prawo, które przywołujecie, stoi za większością członków i za nowym zarządem. Nie zmienią tego Wasze przekonania czy pobożne życzenia. Jeśli ktoś poniesie jakiekolwiek koszty, to będzie to spowodowane przez tych, którzy nie chcą się pogodzić z rzeczywistością.
Pamiętajcie jedynie, że stwierdzenie: „Historia was oceni” nie oznacza, że zależy to od tego, jak byście chcieli, żeby Was oceniono, ale od tego, co robicie. Niektórzy z Was już mogą się wstydzić…
Mówiąc o moich tekstach, jak i w słowach „obrońców” starego układu, powołujecie się na różne fundacje czy na PAFT. Pytam się: co z tego, że wybudowaliście pomniki? Co z tego, że są pieniądze na kontach? Co z tego, jeśli cały czas brakuje przejrzystości w wydatkowaniu tych pieniędzy? Powołać fundację i rozdawać według własnego „chcę – nie chcę”? Taka jest rzeczywistość. Nie, nie chcę Waszych pieniędzy, tylko nie próbujcie mi wmówić, że ten system jest dobry. Nie jest, bo nie jest jasny ani transparentny – a to jest podstawa funkcjonowania wszystkich organizacji w demokratycznym państwie. Róbcie sobie, co chcecie, ale według prawa.