Nieposzukiwani poszukiwani

Kategorie Publikacje

Polskie sądy wystawiają dziesiątki Europejskich Nakazów Aresztowania, stawiając Polskę w czołówce europejskiej. Mimo to część przestępców może czuć się bezpiecznie – zdarza się, że poszukiwanego w związku z przestępstwem „podaje się na tacy” organom ścigania, lecz te nie wydają się zainteresowane jego aresztowaniem.

 

Nieposzukiwani poszukiwani - Cooltura nr 408 str 1
Nieposzukiwani poszukiwani - Cooltura nr 408 str 1

 

Ile jest takich przypadków? Trudno to ocenić i policzyć. Uzasadnione są jednak obawy, że sporo. Naszej redakcji bez trudu udało się znaleźć osoby, które mają styczność z Polakami mieszkającymi w bezpośrednim sąsiedztwie osób poszukiwanych w Polsce.

Oczywiście nikt nie chodzi z napisem na czole: „Jestem poszukiwany”. Często zdarza się, że osoby, które sprawiały kłopoty w kraju, na Wyspach również powodują problemy. Tyle że w Wielkiej Brytanii jeszcze nie zdążyły na tyle narozrabiać, żeby tutejsza policja miała powody, aby je aresztować.

Dzieje się tak też z kilku powodów. Jednym z nich jest to, że poszukiwani w Polsce działają w UK w środowisku polskim, a przez to w pewien sposób hermetycznym. Mało jest Polaków, którzy chcą się angażować w kontakty z brytyjskim wymiarem sprawiedliwości; chyba niezbyt też wierzą w to, że pozostaną w tych kontaktach anonimowi. Natomiast ci, którzy nawet próbowali się skontaktować z brytyjską policją, odbijają się od ściany. Zresztą to samo dzieje się w Polsce.

 

Studium przypadku

Znaleźliśmy spokojne osiedle w przeciętnym angielskim miasteczku. Na jednej z ulic domy wynajęło kilka polskich rodzin. W sumie dzielnica spokojna, ulica niewyróżniająca się, dom podobny do domu. W takim domu mieszka poszukiwany przez jedną z miejskich komend policji w Polsce. Mieszkający w jego sąsiedztwie Polacy nie chcą rozmawiać. Udaje nam się spotkać Brytyjczyka, który ma wiele do powiedzenia na temat tego, co dzieje się na jego ulicy.

– Kiedyś było tutaj dość spokojnie. Wiadomo, trochę rozrabiały dzieciaki z sąsiedztwa, ale to, powiedzmy, w normie – opowiada. – Od jakiegoś czasu ludzie, którzy kupowalitu  mieszkania, zaczęli się wyprowadzać do lepszych miejsc. Niektórzy sprzedali swoje mieszkania, a niektórzy zaczęli swoje stare domy wynajmować. Nie jest tu drogo, więc zaczęli sprowadzać się tutaj nowo przybyli do Wielkiej Brytanii – opisuje sytuację. Przed Polakami na tej ulicy mieszkało dużo Hindusów, potem byli Jamajczycy. Kiedy był „okres przejściowy”, na ulicy roznosił się zapach marihuany i kotletów mielonych. Taki specyficzny klimat społeczeństwa multikulturowego. – Czy znam tego człowieka? Widuję go czasami. Ma dużo znajomych, bo czasem drzwi się u niego nie zamykają przez całą dobę. Często też odbywają się tam imprezy. A czemu akurat o niego pytasz? – interesuje się Brytyjczyk. Po czym wskazuje na dom, gdzie mieszkają Polacy, którzy powinni wiedzieć coś więcej na temat tego człowieka.

Drzwi otwierają się po kilku długich chwilach. Mieszkaniec stojący za nimi nie jest jednak skory do rozmowy. Odsyła mnie do kogoś innego. Kontaktujemy się z tym „kimś” i sprawa staje się bardziej jasna.

 

Suma strachu

– Nie zgadzam się na żadne publikacje pod imieniem i nazwiskiem – zaznacza nasz rozmówca. – Tutaj wszyscy boją się tego człowieka, tym bardziej że jest on na tyle zuchwały, że specjalnie nie kryje się z tym, co robi. – A co robi? – dopytuję. – Coś panu pokażę – w odpowiedzi na pytanie mój informator pokazuje polski list gończy z twarzą „pana zakłócającego spokój w okolicy”. – No to chyba wszystko jasne – kwituję. – Chyba wystarczy powiadomić policję i po sprawie. Będzie spokój w okolicy – mówię.  Odpowiada mi tylko śmiech. – Pan raczy żartować, a sprawa jest poważna – odpowiada.

Panem „X” okoliczni mieszkańcy próbowali już niejednokrotnie zainteresować odpowiednie władze. Na nic się to zdało. Brytyjczycy z niechęcią – tak przynajmniej twierdzą nasi rozmówcy – rozmawiali na jego temat. – Obiecali, że przyjrzą się sprawie – to wszystko.

Kolejny przypadek. Inne miasto i inna sprawa. Jedna z kobiet mieszkająca w tym mieście, Polka, zdążyła się już narazić kilku swoim rodakom. Wzięli oni sprawy w swoje ręce i odkryli, że „ich Polka” teoretycznie znajduje się w kręgu zainteresowań polskiej policji. Generalnie w kraju poszukiwana jest za oszustwa. Zainteresowanie policji jest jednak tylko teoretyczne.

 

Nieposzukiwani poszukiwani - Cooltura nr 408 str 2
Nieposzukiwani poszukiwani - Cooltura nr 408 str 2

 

Za dużo roboty

–Postanowiliśmy zadzwonić na polski numer policji i zobaczyć, czy da się coś zrobić – opowiada nasz rozmówca, ten od „poszukiwanego pana”. – Pan komisarz, który rozmawiał z jednym z nas, poprosił o dane zgłaszającego i adres osoby, której ma dotyczyć zgłoszenie. Okazało się, że ta osoba jest poszukiwana listami gończymi – relacjonuje.

Policjant, który udzielał informacji, dodał jednak, że „współpraca z międzynarodową policją nie jest taka łatwa” i „najlepiej byłoby, gdyby zainteresowani zadzwonili na lokalny posterunek policji w Wielkiej Brytanii”.

Tak też się stało – nasi rozmówcy ponownie skontaktowali się z lokalną policją, dzwoniąc na numer 101 – sprawy niewymagające natychmiastowej interwencji policji. Tam znowu z niechęcią przyjęto ich zgłoszenie. Tym razem polecono im zadzwonić na specjalny numer „crimestoppers”. Sprawa się rozmyła. Od próby interwencji minął już ponad miesiąc. Nic się nie zmieniło. Oboje poszukiwani są dalej „poszukiwani”.

Z rzecznikiem Komendy Głównej Policji w Warszawie pomimo prób nie udało nam się skontaktować. Biuro Rzecznika KGP nie odpowiedziało na przesłane mailem pytania. Odpowiedział nam jedynie rzecznik prasowy Ambasady Polskiej w Londynie – odpowiedzi znajdują się w ramce obok.

 

Ze względu na dobro – mimo wszystko – dalej toczących się poszukiwań w tekście nie podano prawdziwych miejsc, kilku szczegółów spraw, umiejscowienia niektórych jednostek policji oraz danych osób poszukiwanych i opisujących wydarzenia. Do obu spraw jeszcze wrócimy.

 

Odpowiedzi rzecznika Ambasady RP w Londynie Roberta Szaniawskiego:

 

Czy w UK przebywają jacyś polscy oficerowie „łącznikowi”, którzy pomagają brytyjskiej policji?

Jest oficer łącznikowy policji, ale on nie przyjmuje zgłoszeń od obywateli. Zajmuje się oczywiście bieżącymi sprawami i organizowaniem współpracy z policją brytyjską.

 

Co należy zrobić w przypadku, kiedy wiemy, że nasz sąsiad/sąsiadka jest osobą poszukiwaną w Polsce?

Zgłosić się na policję. Na najbliższy posterunek.

 

Co zrobić w przypadku, kiedy próbujemy zainteresować problemem policję w Polsce, jednak nie ma żadnej reakcji?

Nie jestem rzecznikiem policji i nie będę komentował tego rodzaju przypadków. Polecam kontakt z Komendą Główną Policji poprzez ich stronę internetową – w sprawie zgłaszania zaginionych osób. W przypadku dziennikarzy polecam kontakt z ich biurem prasowym.

 

Co zrobić w przypadku, kiedy ktoś zgłasza problem na policję brytyjską, a ta odmawia działań?

Odnajdowanie poszukiwanych osób jest również w interesie Brytyjczyków, więc również trudno byłoby zrozumieć, dlaczego policja brytyjska miałaby nie pomóc. 


Leave a Reply