Niewygodne sztandary – ciąg dalszy

Kategorie Publikacje

Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Ltd

Koło No. 301 Rugby

 

12.04.2014

 

Szanowny Ks. Marku

 

Listy polskich kombatantów
Listy polskich kombatantów

W niedzielę, 4 kwietnia, była rocznica Masakry Katyńskiej, na którą przyjechaliśmy z Rugby ze sztandarem Koła nr 301.

Byliśmy bardzo zaskoczeni, że nie pozwolono nam wejść do kościoła ze sztandarem, ponieważ ksiądz zabronił, ażeby SPK Wielka Brytania, które w dalszym ciągu egzystuje, brało udział w uroczystości.

Dziwi nas, że ksiądz zabronił nam wejścia. Ponieważ na naszych sztandarach jest hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna”, kościół należy do ludzi, którzy wysławiają wiarę katolicką. Dziwi nas, że ksiądz dał się przekupić.

Kościół (chodzi o kościół pw. Andrzeja Boboli w londyńskim Hammersmith – przyp. red.) nie należy do Fundacji SPK, tylko do społeczeństwa polskiego w Wielkiej Brytanii.

Czuliśmy się jak wygnańcy przez nieprzyjaciela, a nie jak Polacy, którzy chcą oddać hołd poległym za to, że „mamy spokojne życie dzisiaj”.

Myśmy nie chcieli szturmem (!) wejść do kościoła ani poniżyć innych organizacji.

 

Podczas osiemdziesięciu lat mego życia pierwszy raz spotykam się z tak haniebną sytuacją.

 

Z poważaniem

 

Antoni D. Jaxa-Aksentowicz

 

 

OD REDAKCJI:

Nie wiem, czy podobne listy trafią do sumienia tych, którzy brali udział w tym incydencie. Ksiądz Marek odmówił komentarza. Nie wiem, czy w ogóle odpowiedział komukolwiek na listy, które na pewno dostał. Jeszcze raz powtarzam prośbę do księdza Marka o odpowiedzi na pytania zawarte w mailu, który do niego dotarł z naszej redakcji. Jeśli powiedziało się „A”, to proszę mieć odwagę powiedzieć „B”.

Jednocześnie zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do Szefa Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii.

Milczenie, brak odpowiedzi w tej sprawie jest co najmniej niezrozumiałe.

Zacietrzewienie kilku osób rujnuje całą historię i etos polskiego kombatanta na uchodźstwie.

Z drugiej strony, jeśli chodzi o parafię w Hammersmith, to nigdy jako dziennikarz nie miałem związanych z nią pozytywnych wspomnień. Zawsze faworyzowano tam „tylko jedną słuszną opcję”. Nawet katastrofa smoleńska nie zmieniła nastawienia ludzi związanych z tym kościołem. Pamiętam dobrze, że podczas uroczystości (oficjalnych, z udziałem przedstawicieli polskich i brytyjskich władz) dziennikarze polscy i brytyjscy nie zostali wpuszczeni, ba, zostali dość obcesowo wyrzuceni z kościoła. Oprócz tej wspomnianej „jedynej słusznej opcji”. Cóż, może kombatanci powinni się cieszyć, że w ogóle pozwolono im do kościoła wejść…

Warto, żeby ludzie, którzy chodzą co niedzielę na msze do Boboli na Hammersmith, pamiętali, że „dobrze głosi kazania ten, kto dobrze żyje”.

 

Piotr Dobroniak

 

 

Dzień dobry,

 

chciałabym napisać, ponieważ brytyjskie lokale wyborcze mają niekompetentnych pracowników. Otóż poszłam dziś na wybory, ponieważ mam takie prawo, tak? Lecz gdy podeszłam z moją kartą wyborczą, czyli poll card, pan z komisji wyborczej odpowiedział mi, że już byłam. Nie powiem, ponieważ się zdziwiłam, skoro dopiero z college’u wróciłam i nie byłam wcześniej na wyborach. Jak się spytałam, jak to możliwe, odpowiedzieli mi jedynie: „You have been already crossed from the pool list”. Więc zadzwoniłam do rodziców, którzy powiedzieli mi, że owszem pani z komisji wyborczej skreśliła moje imię zamiast mojej mamy, lecz moi rodzice jej zwrócili uwagę. Okazało się po kilku godzinach, kiedy chciałam iść głosować, że jednak nie wykreśliła. Gdy się zapytałam, czy mogłabym złożyć skargę, podali mi jedynie telefon do main office, w którym mi oświadczyli, że to się zdarza i nie mogą nic zrobić. Więc na koniec dnia zostało mi odebrane prawo do glosowania oraz do wyrażania moich poglądów. Przecież żyjemy się w kraju „demokratycznym” i każdy, kto zna moje imię i nazwisko, może przyjść zagłosować za mnie.

 

Proszę, pomóżcie mi to opublikować, pokazać może innym Polakom w Wielkiej Brytanii, że nie tylko oni zostali bez prawa głosu w kraju, w którym żyjemy.

 

Dziękuję i pozdrawiam

 

Angelika Motycka