Przez ostatnich kilka dni wiara w porządek została nie tych zachwiana, co runęła. Policja zebrała same cięgi, a kto mógł wyzywał tą formację za nieudolność, brak należytej reakcji i przede wszystkim brak zdecydowania w działaniu. W pewnym momencie Cameron raczył wrócić z wakacji i okazało się, że można to jakoś załatwić. Nie, nie. Nie dlatego, że pojawił się szef rządu i pogroził palcem złej policji. Kiedy Cameron pojawił się na Downig Street, dał policji odpowiednie uprawnienia do uporania się z tą katastrofą. Nagle opinia publiczna dowiedziała się, że policja nie może działać, bo nie ma uprawnień, niezbędnych licencji czy nawet pozwolenia na użycie pałek. Mało. Mimo, że w londyńskiej policji pracuje 36tys funkcjonariuszy (nie mówimy o pracownikach cywilnych), na ulicach było jedyne 6tys!!! Jak wiedzą mieszkańcy Londynu, to było o wiele za mało.
W pewnym momencie policja wycofała się z ulic Londynu, bo policjanci nie mieli ani zaplecza, ani środków, ani siły. Nastąpił kryzys i wydawało się, że anarchia opanuje cały Londyn i Anglię. Wtedy nastąpił przełom. Niezadowolenie społeczne sięgnęło zenitu i to podziałało mobilizująco na władzę. Musieli zatrzeć strasznie negatywne wrażenie (jeśli to jeszcze w ogóle możliwe) i zaczęli działać dużo bardziej zdecydowanie.
O ile wcześniej policja nie miała żadnego wsparcia ze strony władzy i systemu, to teraz dostała je pełne. Wymusiło to społeczeństwo, które zaczęło „brać sprawy w swoje ręce”. Nie wspomnę już o kompletnej kompromitacji szefowej MSW, pani May. Totalny brak kompetencji, profesjonalizmu i największa z możliwych hiperignorancja.
Wszyscy politycy dostali po uszach – podczas spotkań z lokalnymi społecznościami – zarówno mer miasta Borys Johnson jak i David Cameron, Ed Milliband (niestety z polskimi korzeniami ze strony matki – sorry Nick, ale w przeciwieństwie do ciebie, twój brat miał jaja jako szef MSZ) oraz Nick Clegg – przystawka, jak pokazało życie zupełnie nie potrzebna, bo jako wicepremier nie podjął żadnych działań, kiedy ludzie tracili zdrowie, życie i dorobek swojego życia.
Okej. W końcu przyjechał opalony Cameron. Zza drzwi na Downing Street wyskoczyła Cobra. Obiecał więcej policji i zdecydowane działania. Pierwszy dzień jeszcze słuchał doradców i próbował tonować sytuację mówiąc o niepotrzebnym wojsku, gumowych kulach i polewaczkach.
W trzecim dniu obiecał już wszystko: armatki, pałki, w razie potrzeby wojsko, dodatkowe uprawnienia i wolność w zdecydowanych działaniach policji. To nic, że połowa z tych środków nie będzie już potrzebna. Jeśli ludzie poczują się bezpiecznie widząc na ulicach te wszystkie środki, to „chwała dla Michała” – niech społeczeństwo ma. Szkoda tylko, że Cameron zrozumiał to tak późno. I o ile rzeczywiście, teraz te nieszczęsne armatki nie są już potrzebne, to w ciągu pierwszej nocy i drugiej na pewno były. Teraz policja musi być bardziej mobilna – tak jak chuligani i kryminaliści, którzy terroryzowali miasta.
Po tych wszystkich czarnych nocach i wieczorach co się stało? Nagle działania stały się bardziej zdecydowane. Było już to widać w Manchesterze, gdzie policja nie bała się nieletnich chuliganów:
Ale istny armagedon dla przestępców rozpoczął się w miarę ich wyłapywania i nalotów na domy – aresztowania idące już w tysiące i przeszukania domów idące w setki. W Manchesterze policja posunęła się nawet do upublicznienia danych wszystkich skazanych:
https://twitter.com/#!/gmpolice
Ze względu na samoorganizację, niektóre gazety zaczęły pisać pochwalne peany na cześć Sikhów, Kurdów i Polaków:
I dobrze.
Oby teraz wszyscy zostali potępieni i należycie ukarani. Zazwyczaj tak bywa, że poza tłumem te wszystkie jednostki, które niszczyły, grabiły, paliły, są bezradne i płaczem i szlochem próbują wzbudzić litość (to z przekazów jednego z policjantów na temat zachowania przed sądem małoletnich chuliganów).
Mam nadzieję, że policjanci już nigdy nie będą musieli wysyłać maili do prasy z wytłumaczeniem, że nie mogą działać niezgodnie z prawem, które nie pozwala im na skuteczne działanie. Bo prawo stało się takie, że w imię poprawności politycznej i przeginanych często oskarżeń o rasizm, politycy szli z przepisami na rękę nierobom i tym którzy chcieli żyć na zasiłkach a nie pracować. Policja natomiast z obawy o różne oskarżenia, odstępowała od działań. Chciałbym zaznaczyć, że zamieszki wybuchły, bo policja w końcu zaczęła robić porządek z dilerami na północy Londynu. Postrzelenie Duggana, to była tylko wymówka. Jeszcze przed „pokojowym” protestem, policja wiedziała, ze mogło dojść do zamieszek. Mało tego, filmy nagrane, podczas tego „pokojowego” protestu, pokazują agresywne i wyzywające zachowanie czarnych nastolatków. A policja co? Policja tylko się wycofywała. To musiało się tak skończyć jeżeli policja nie jest stanowcza wobec rozboju i braku poszanowania porządku społecznego.
Oby. Oby już nigdy więcej.
A! Zapomniałbym Najbardziej podoba mi się poniższa akcja oddolna. Społeczeństwo żąda, żeby wszystkim, którzy uczestniczyli w zamieszkach, odebrać zasiłki. Poparcie jest tak duże, że od kilku dni serwery parlamentu są zablokowane. W pewnym momencie nawet pojawił się komunikat, że wszystkie niezbędne podpsiy zostały zebrane, a każdy kto czuje, że musi złożyc dodatkowo swój podpis, będą mogli to uczynic od dzisiejszego piatku. „Zobaczymy ilu nas jest” – jak pisały małolaty na Naszej Klasie kiedyś, kiedyś…
http://epetitions.direct.gov.uk/petitions/7337