W ciągu kilku ostatnich tygodni naukowcy z Uniwersytetu Roehampton, Stephen Driver oraz Michał Garapich, przeprowadzili badania fokusowe dotyczące preferencji wyborczych Czechów, Słowaków, Litwinów oraz Polaków. Przy okazji badania „wschodnioeuropejczycy” (jak się nas tu nazywa) wyartykuowali opinie, których Brytyjczycy przez skrajną poprawność polityczną nigdy by nie wypowiedzieli.

Spotkań z badanymi było kilka. Łącznie uczestniczyło w nich 44 respondentów. Spotkania przeprowadzane były w centrach kulturalnych, klubach i pubach, w których spotykają się przedstawiciele badanych narodowości.
– Ci wszyscy nowi wyborcy nie mogą sprawić, że lokale wyborcze będą pełne w dniu 3 maja. Mogą jednak przechylić szalę zwycięstwa na jedną ze stron – zaznaczają w swoim raporcie obaj naukowcy z Wydziału Nauk Społecznych Roehampton University.
Nasi czytelnicy dostają ten raport dokładnie kilka dni po dniu wyborczym. Czy wyniki badań i najważniejsze ustalenia raportu pokrywają się z wynikami wyborów?
Raport (zatytułowany przez Drivera i Garapicha „Nowi konserwatyści? Europejczycy z Europy Wschodniej i Centralnej a lokalne wybory w Londynie”) ujawnia, co nowi imigranci naprawdę myślą o przyjeździe do Wielkiej Brytanii i jak żyją nowym życiem w Londynie. Z badań wynika, że w większości jest to konserwatywna grupa wyborców. Nie zawsze konserwatywna przez duże „K”, ale konserwatywna pod względem stosunku do pracy, opieki społecznej czy rodziny.
Respondenci pochodzili z różnych środowisk w Polsce i w innych częściach Europy Środkowej i Wschodniej. Zauważalne było ich pragnienie, aby żyć w Wielkiej Brytanii i stać się częścią brytyjskiego społeczeństwa. Są to również wyborcy, którzy generalnie pozytywnie wyrażają się o brytyjskiej polityce, ale jednocześnie dla których idea „broken society” Davida Camerona jest bardzo dobrze widoczna.
(„Broken society” to termin użyty przez partię konserwatystów (Davida Camerona) w 2007 r. Został spopularyzowany przez dziennik „The Sun” jako „broken Britain”. Do tej grupy należą m.in. nastoletnie mamy, nadużywający alkoholu, członkowie gangów i popełniający przestępstwa).
Najważniejsze ustalenia raportu
Ogólnie rzecz biorąc, nowi imigranci z Europy Środkowej i Wschodniej wykazują silne przywiązanie do tradycyjnych wartości: instytucji małżeństwa, stabilnego życia rodzinnego, pracy oraz wolności (niezależności). Większość badanych była na ogół krytycznie nastawiona do wsparcia socjalnego dla tych londyńczyków, którzy pozostają bez pracy.

Spośród kandydatów na burmistrza Londynu Boris Johnson był postrzegany jako najbardziej sympatyczny. Ken Livingstone rozpoznawalny był przez to, że był już burmistrzem, a Brian Paddick przez to, że jest eks-policjantem – naukowcy zaznaczają jednak, że kandydat liberalnych demokratów był rozpoznawalny słabo. Reszta kandydatów praktycznie nie była brana przez respondentów pod uwagę. W kontekście programów Johnson i Paddick byli „wywoływani do tablicy” pod względem bezpieczeństwa, a Livingstone pod względem transportu.
W przeciwieństwie do wielu brytyjskich wyborców nowi imigranci mają wysoki poziom zaufania, a czasem nawet podziw dla brytyjskiego rządu i polityki. Wynika to w dużej części ze spuścizny korupcji w życiu publicznym oraz niedemokratycznej historii w Europie Środkowej i Wschodniej. Widmo byłego bloku komunistycznego i chwiejny okres lat przejściowych nadal prześladuje nowych wyborców z tej części świata.
Większość przybyszów z Europy Środkowej i Wschodniej przyjechała do Wielkiej Brytanii głównie do pracy, ale również po lepsze życie dla siebie i swoich rodzin. W tych okolicznościach polityka zajmuje miejsce drugorzędne.
Jak wynika z badań, transport i bezpieczeństwo stanowią istotną kwestię w życiu w Londynie. Są też dużym problemem dla badanej grupy.
Większość badanych mężczyzn narzekała na wysokie koszty przejazdów komunikacją miejską, wysokie opłaty za parkowanie i korki tworzące się w mieście. Z kolei badane kobiety najczęściej podnosiły tematy związane z bezpieczeństwem na ulicach i przestępczością oraz wyrażały niepokój związany z „broken society”, które według nich tworzy się poprzez brak wiedzy (niski poziom edukacji), nadużywanie opieki społecznej oraz utratę szacunku do podstawowych (tradycyjnych) wartości, a także instytucji.
Badacze pytali również respondentów o życie w wielokulturowym mieście. Większość z nich lubi być częścią „miasta globalnego” (wielokulturowego). Wykazywali również tolerancję w stosunku do innych nacji, a różnorodność i bogactwo Londynu uważali za plus. Jednak nie w kwestii bezpieczeństwa i przestępczości. Niektórzy z badanych za wzrost przestępczości, podział społeczeństwa oraz rasizm obwiniają czarnych mieszkańców miasta.
Nowi wyborcy w Londynie
Liczba wyborców z państw członkowskich Unii Europejskiej w londyńskich wyborach na burmistrza jeszcze nigdy nie była tak wysoka. Mieszkańcy Londynu spoza Wielkiej Brytanii stanowią już około 8 proc. elektoratu stolicy UK. To blisko pół miliona głosów do „zagospodarowania” przez partie i ich kandydatów. W porównianiu do roku 2001 było to zaledwie 159 tys. wyborców. To nie jest tylko fenomen londyński. W całej Wielkiej Brytanii liczba zarejestrowanych wyborców spoza kraju wzrosła w ciągu ostatniej dekady ponaddwukrotnie. Oczywiście taką sytuację „nakręciło” rozszerzenie Unii Europejskiej o nowe kraje. W 2004 r. o grupę A8 (Czechy, Estonia, Węgry, Łotwa, Litwa, Polska, Słowacja i Słowenia), a w 2007 – grupę A2 (Bułgaria i Rumunia).
Jednocześnie integracja europejska stworzyła nowe prawa polityczne dla tych, którzy skorzystali z możliwości „europejskiej przeprowadzki”. Driver i Garapich podkreślają, że jeśli Wielka Brytania przyzwyczaiła się do „polskiego budowlańca”, to teraz musi przyzwyczaić się do „polskiego wyborcy”, który na pewno pojawi się przy urnie do głosowania.
Cały raport opracowany na Uniwersytecie Roehampton liczy kilkanaście stron i jest kompendium wiedzy na temat punktu widzenia Europejczyków, którzy zdecydowali się na życie w Wielkiej Brytanii. W badaniu uczestniczyli studenci, dziennikarze, informatycy, pracownicy sklepów, konsultanci PR, pielęgniarki, fryzjerzy, bankierzy, kucharze, nauczyciele, osoby posiadające własne firmy i pracujące na własny rachunek, niepracujący rodzice oraz bezrobotni. Ludzie, którzy mieszkają i pracują w Londynie od ponad dekady, ale również ci, którzy przybyli do stolicy Wielkiej Brytanii zaledwie przed rokiem. Badanie odbywało się w ojczystym języku respondentów, nie było zatem bariery językowej przy wyrażaniu swoich poglądów i własnego zdania.
Pełny raport będzie można przeczytać wkrótce pod adresem: Roehampton.ac.uk/researchcentres/cronem