„Oni ze mną nie rozmawiają. Oni do mnie mówią”

Kategorie Znowu Dobroniak
Znowu Dobroniak - Cooltura nr 628
Znowu Dobroniak – Cooltura nr 628

Skarżyła się jedna z bohaterek serialu „Dom”. Chodziło o to, że jej rodzina wygłasza do niej tylko komunikaty. Żadnego dialogu. Tylko informacje. Takie jakby oświadczenia.

Prawdopodobnie problem jest większy. Obecnie dużo ludzi sporo mówi, ale większość niestety ma mało do powiedzenia – if you know what I mean 😉

I tak przykładowo. Byłem jakiś czas temu na kongresie polskich organizacji studenckich. Na kongresie sporo dyskusji panelowych. Słowo „dyskusja” jest tutaj kluczem. Takim zaginionym. Ponieważ to, co się tam odbywało, „dyskusją” nie było. To znaczy było, ale tylko w obrębie osób w tzw. panelu. Potem, gdy zaczynały się „pytania z sali”, zaczynał się problem. Generalnie chodziło o to, że pytań nie było. Były za to oświadczenia czy wyznawanie swoich poglądów. Żeby nie było, że to studenci tylko tacy „mądrzejsi”, to podam przykład z targów w Cannes – MIPIM. Tym razem dyskusja panelowa z udziałem ministra Mateusza Morawieckiego plus kilku ekspertów. I znowu. Czas na pytania z sali. Czyli czas na oświadczenia ludzi siedzących w audytorium. I nagle niespodzianka. Zaczęły się pytania. Czyli jednak można?

Można. Jeśli nie jest się Polakiem. Tak się złożyło, że jedyne pytania zadali podczas tego „panelu” tylko obcokrajowcy. Polacy wydawali jak zwykle jedynie oświadczenia albo peany na cześć obecnej władzy.

To skłoniło mnie do pewnych przemyśleń – chociaż to słowo na pewno dla niektórych na wyrost. Dobra, raczej były to spostrzeżenia. Jak zwał tak zwał. Pojawiło mi się w głowie pytanie, co takiego wydarzyło się w naszych głowach, że wygłaszamy tylko opinie. Nie mamy żadnych pytań. Wszyscy już wszystko wiedzą. I doszedłem. Na razie tylko do wniosku. Takiego lekkiego. Bez głębszych badań socjologicznych, chociaż fakt, że dopiero po jednym głębszym można to zagadnienie szybciej rozebrać.

Polakom brakuje po prostu autorytetów. Każdy jest autorytetem dla siebie samego. Mało tego, spróbujmy mieć inne spojrzenie na świat. Inne od spojrzenia innego Polaka. Wtedy leci hejt. Taki lekko głupi. Obrażający moją inteligencję. Hejt patriotyczny jednak często z błędami ortograficznymi i stylistycznymi. I tu dygresja: Jak można być patriotą nie znając dobrze ojczystego języka?

Wracając do meritum. Nie ma autorytetów. Nie ma. Obecna władza sama strzeliła sobie w stopę, dyskwalifikując autorytety według niej „niegodne”. Z tego hejtu na większość „wielkich Polaków” pozostało tyle, że teraz trudno PiS-owi wstawić na pomniki nowe autorytety, według nich te „godne”. Kto Mieciem wojuje, ten od Miecia ginie – mawiał pewien trzeci oficer na znanym polskim żaglowcu.

Jak inaczej tłumaczyć, że partia i jej zwolennicy, którzy określają się katolikami, krytykują papieża? Tak, hipokryzj. Terlikowski i Lisicki na papieży! Śmiech. Po prostu śmiech.

Niech ten rząd znajdzie już jakąś agencję pijarową, bo naprawdę robi się żenada. I to muszą być co najmniej dwie agencje – jedna polska, a druga zagraniczna. Żeby było jaśniej, bo jak ktoś z PiS-u to przez przypadek przeczyta to jeszcze mu się pomyli. Zatem dużymi literami: ZAGRANICZNA AGENCJA PIJAROWA DLA ZAGRANICZNYCH, POLSKA AGENCJA PIJAROWA DLA KRAJOWYCH.

Bo znowu jak się komuś pomyli to wyjdzie jakaś kiszka. Niestety zagraniczni nie kumają.