Ostateczny krach demokracji

Kategorie Znowu Dobroniak

Takie katastroficzne prognozy pojawiają się od czasów, kiedy do władzy doszedł kochany i znany doskonale twór polityczny pod nazwą Prawo i Sprawiedliwość. Ale tak samo mówiono, kiedy do władzy doszła Platforma Obywatelska i stworzyła razem z Polskim Stronnictwem Ludowym koalicję.

Tak mówiono, kiedy prezes zaczął zarządzać z tylnego fotela… I nie mówię tutaj o „TYM” prezesie, a o prezesie Marianie Krzaklewskim. Tak, tak. Tak było już ponad dekadę temu i nikt nie robił z tego większej awantury. Polacy raczej się cieszyli, że w końcu rząd Jerzego Buzka jest tym pierwszym po odzyskaniu wolności rządem, który przetrwał całą kadencję. Wtedy to była nie lada sztuka.

Tak samo mówiono, kiedy Trump Donald wygrał wybory i tak samo mówili, kiedy już tym razem „TEN” prezes i jego partia przejęli władzę w Polsce. Mało tego, ponoć niektórzy twierdzą, że Trump wykorzystał doświadczenie Kaczyńskiego i podążał wytyczonymi przez niego ścieżkami, żeby powtórzyć sukces wyborczy.

A tu nagle okazuje się, że to nie żaden trzeci zmysł polityczny, geniusz przywództwa czy innego tego typu socjologiczne „widzimisię”. Światem od pewnego czasu znowu zaczęli rządzić inżynierowie. Nie inżynierowie dusz, a tacy zwyczajni inżynierowie, którzy potrafią spowodować, że elektryczny młynek do kawy miele, samochód Tesli jeździ aż miło, a tajemniczy „elektromix” robi wszystko w kuchni od ciasta po masło.

Tacy inżynierowie zmienią nam teraz demokrację, a przynajmniej będą mogli na tyle wpłynąć na nasze decyzje, że czarne scenariusze z serialu „Black mirror” staną się rzeczywistością. Jak się okazuje, za tym, że wybory w USA wygrał Trump, a Brytyjczycy wybrali Brexit, stoi jedna firma: Cambridge Analytica. To właśnie pracownicy tej firmy chwalą się, że spowodowali takie a nie inne nastroje, które doprowadziły do tych dwóch historycznych już wydarzeń. Poważnie. Nawet chwalą się tym na swojej stronie.

Oczywiście tego, co tam piszą, sprawdzić nie można, ale można sprawdzić, na jakiej podstawie wspomniana firma się chwali takimi – co najmniej lekko kontrowersyjnymi – sukcesami.

Za wszystkim stoi Polak. Dr Michał Kosiński. Nie jest on inżynierem, ale dzięki inżynierom mógł opracować swoją metodę. Inżynierowie stworzyli komputery, internety i portale społecznościowe, a psycholog Kosiński wykorzystując dostępne dane opracował metodę, na podstawie której można określić czym zajmuje się każdy z nas i generalnie lepiej od nas samych może nas poznać.

Według tej metody wynika, że wystarczy na Facebooku dziesięć naszych lajków czegokolwiek i system wie od nas więcej niż koledzy z pracy. Po 240 lajkach system zna nas lepiej niż własna żona albo mąż. Jeśli już od porannej sesji na porcelanie trzymamy w rękach swojego smartfona i klikamy łapkę w górę albo i nie, to prawdopodobnie tych naszych lajków są już setki, jeśli nie miliony i wtedy prawdopodobnie system zna nas lepiej od nas samych. Nie na darmo ostatnio Facebook wprowadził nie tylko lajki, ale też i inne ikonki wyrażające nasze emocje. Chce nas poznać jeszcze bardziej, a dr Kosiński będzie mógł stworzyć jeszcze bardziej precyzyjna metodę poznawczą.

A przecież wiadomo, że to ludzie głosują. System dowie się jacy to ludzie i porozmawia sobie z nimi po swojemu.

 

Cooltura nr 671
Cooltura nr 671