W sumie nieważne co i komu, nieważne po co i nieważne dlaczego. Ważny jest fakt, a potem to niech sobie radzą już z tym ci, którzy sobie czytają, oglądają i widzą…
Najpierw informacja o złotym medalu za zasługi dla gościa, który jest rzecznikiem polskiego MON-u, generalnie za nic. Albo dobra. Niech będzie, że za coś. Za coś tam sobie dostał, ale od razu złoty? Ludzie, którzy od lat działają na rzecz obronności podostawali niższe rangi, a tutaj przydupas ministra dostaje od razu złoty. W kontrze stawia się kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu, dziennikarzy związanych z mediami „wojskowymi”, którzy od lat pracują piórem, kamerą i dyktafonem dla szerzenia informacji o polskich żołnierzach, innowacjach czy działaniach wojennych. Ludzi, którzy z narażeniem życia często siedzą w jednym przysłowiowym okopie z polskimi żołnierzami. Tacy podostawali brązowe medale, a pan Misiewicz za walkę o prawdę Smoleńską dostał od razu złoty… Brak słów. Obrażanie i deklasowanie mentalne polskich odznaczeń.
Ot, co.
Nie przekonają mnie żadne tłumaczenia tego wyczynu dokonanego przez ministra Macierewicza. I, jak widzę po komentarzach w mediach prawicowych, nie tylko mnie.
Zresztą nieważne. Miała być dobra zmiana, a będzie jak zawsze. Trudno. Polska nie takie rzeczy przetrwała.
Drugą sprawą jest sprawa księdza Międlara. Młody ksiundz zamiast szerzyć chrześcijaństwo szerzy nienawiść. Co tam. Hitler był kiedyś malarzem, Stalin był popem, to i Międlar może być księdzem. Już był taki jeden ksiądz, który był czeskim namiestnikiem Trzeciej Rzeszy i raczej miłosierdzia nie szerzył – zatem ksiądz Międlar pierwszy w historii nie był i nie będzie też ostatni. Chce golić na łyso posłanki, Żydów chce zabijać, „ale nie, nie siekierą”. Na razie chce „zabijać” słowem.
Nie wiem skąd tacy ludzie się biorą, ale za to: że ten facet dostał święcenia kapłańskie i odpowiedzialność za jego drogę formacji ponoszą tylko i wyłącznie księża Marianie. Że przeszedł przez „sito” seminarium, to aż dziw. Albo i nie dziw, bo kto zapewni, że taki Międlar w polskim klerze jest tylko jeden? Ano nikt.
Polski episkopat chętnie rzuca kamieniami w różne sprawy, ale sam nie pozostaje bez winy. Niby przełożeni księdza Międlara próbują go powstrzymywać, tyle że coś słabo im wychodzi. Lepiej wychodziło hierarchom kościelnym dyscyplinowanie księdza Adama Bonieckiego, ale takiego co Żydów chce eliminować? To jakoś nieważne. Myślę, że polski Kościół katolicki jest coraz bardziej daleki od chrześcijaństwa, a bardziej polityczny. I to nie taki polityczny w sensie społecznym, ale polityczny w sensie swoich wewnętrznych rozgrywek. Takie wojny korporacyjne.
I takie wojny korporacyjne są teraz wspólnym mianownikiem tego, co się dzieje w partii rządzącej i tego, co już jakiś czas temu zaczęło się dziać w polskim klerze.
I, tak jak PiS nie ma monopolu na patriotyzm, tak polski kler nie ma monopolu na chrześcijaństwo.
Ale ani Polska, ani chrześcijaństwo, od tego wszystkiego nie przestaną istnieć.