Pianiści - Bałagany na Bani - Cooltura nr 528
Pianiści – Bałagany na Bani – Cooltura nr 528

Album bez ciśnień, mądrości z dupy, kalkowania. Album, w którym wybija się muzyka. Aranżacja. A teksty? No właśnie, teksty też.

Dlaczego „Pianiści” są hiphopowym albumem, który jest inny niż to, co słyszałeś ostatnio?

Po wrzuceniu płyty w odtwarzacz już „Intro” powinno wzbudzić Twoją czujność. Do trzydziestej sekundy wydaje się, że jest jak zwykle, ale potem Miko, facet odpowiedzialny za brzmienie całej płyty, pokazuje, na co go stać. Im dłużej słuchasz, robi się tylko ciekawiej.

Album przełamuje kilka rzeczy. Pod względem muzycznym jest to bit Wrednego – trzeci numer na płycie, pt. „Zmiany”, który na dodatek sobie pod niego rapuje – po prostu człowiek orkiestra. Kolejne przełamanie następuje w kawałku z Kubą Knappem – czwarty na płycie, pt. „Daj spokój” – a potem… kolejne przełamanie…

 

Zaraz. Jeśli po czterech numerach każdy jest inny, to o co chodzi?

Ano właśnie o to, że ta płyta jest tak różna jak każdy z ludzi tworzących Bałagany na Bani. Tytułowi „Pianiści”, drugi kawałek na krążku, to przy odrobinie szczęścia następca króla melanży „Drin za drinem” Tedego. Z bitem Mika, aranżem DJ Ace’a, refrenem chłopaków wychodzi kwintesencja nowego brzmienia polskiego hip-hopu.

Miko siedzi w juke i footwork i w jego hiphopowych bitach czasem to słychać, a że to wykształcona muzycznie jednostka i na dodatek chodząca biblioteka dźwięków i melodii, to skończyć się to może jedynie dobrze. Jedyne bity, które mi przychodzą na myśl, kiedy słucham bitów Mika (czasem też Wrednego), to Returnersi – ale to tylko luźne skojarzenia. Na koniec spuszczania się nad muzyką polecam jeszcze koniecznie do przesłuchania remiks „600V – Nie Jestem Kurwa Biznesmenem (Miko Juke Edit)” – za darmoszkę w sieci.

 

Podobno najgorsze dla rapera to przeczytać w komentarzach pod swoim kawałkiem na YouTube: „bit fajny”. Dlatego żeby raperom nie było smutno, będzie trochę o tekstach.

Płyta „Pianiści” to płyta bez ambicji wszechobecnego umoralniania słuchacza, szokowania hardkorem życia codziennego czy rapowaniem o najnowszej stylówce, Jordanach i Air Maxach. To płyta o… melanżu, piciu wódy, wyhaczaniu cippett, tudzież innych rozrywkach.

 

Czasem album układa się jak ścieżka, którą każdy przebywa, kiedy idzie w ciężki melanż – „my musimy się najebać” (czyli zaczyna się biba), „nie chcę znowu słyszeć, jak mówisz: zmienię się” (chwilowa refleksja nad dotychczasowymi imprezami), „lepiej wrzuć dzisiaj na luz” (początek piwkowania na chilloucie), „ziomuś, ja nawet nie chcę wiedzieć” (na melanżu znalazła się jakaś „męczydupa” i ci nawija nad uchem), „lej pełne kubki wódki” (impreza się rozkręca)… i tak dalej, i tak dalej. Byłeś na melanżu, bibie, imprze, pochlałeś, obudziłeś się w dziwnym miejscu z jeszcze dziwniejszymi rzeczami w dłoni – ta płyta trafi do Ciebie.

 

Po pierwszym odsłuchaniu podeszły mi od razu: tytułowi „Pianiści”, „Znaki”, rozbawiło „Nie mam z tym problemu” (piątka za quasi-słuchowisko radiowe) i zaskoczyło „Z prvdXm”. Po kolejnych odsłuchach „Cała noc”, „Jak mogłeś” oraz „Co by było gdyby”. Nie wspominam o „Niggerze”, „Daj flakon” oraz o „Daj spokój”, bo te numery można znaleźć już w sieci jako zapowiedź wydawnictwa Bałaganów. Szczególnie polecam obejrzenie na YouTube teledysków do dwóch pierwszych numerów. Po kolejnych przesłuchaniach weszło mi chyba po kolei wszystko i jako całość ta płyta jest jedną z nielicznych, które mogę słuchać w całości bez przeskakiwania kawałków. Bo mimo że płyta jest o melanżowaniu, tworzy czasem atmosferę refleksji i za to kolejny props dla Bałaganów.

Tylko ten cały Wredny jakiś taki mało wredny na tej płycie…

 

Bałagany na Bani tworzą:

Miko (bity)

Kony (rap)

Poplavitz (rap)

Tommi (rap)

Helio (rap)

Wredny (bity, rap)

 

Więcej na: Asfaltshop.pl

 

Słuchaj Bałaganów na: YT/BałaganyNaBani