Takie czaszy najszły, że tera to każdy podróżnik albo fotograf. Ino jedni podróżujo do Koziej Wólki, a drudzy majo lustrzanki i fotografujo na automacie. I po co to?
Z podróżnikami często bywa tak, że są towarzyscy inaczej. Dla nich rodzina i przyjaciele z podróży są najważniejsi pod słońcem, a ci, którzy zostali w domu, i tak nie ogarną, co im w duszy gra. Widać tu pewne podobieństwo z żeglarzami, którzy na pokładach swoich łajb, siedząc sobie często prawie „na głowie”, muszą znaleźć odrobinę prywatności. Syty nie zrozumie głodnego. Tak mówią.
Wydawnictwo Pascal wydało zgrabną książkę, w której siedemnastu podróżników opisuje swoje zetknięcie z nieznanym i nieprzewidywalnym. To, co łączy wszystkich autorów „Pojechanych podróży”, to podążanie za przygodą i realizacja swoich marzeń. Poza tym to prawdziwi ludzie „z krwi i kości”.
Znajdziemy tu intrygujące opowieści o sprowadzeniu do Polski wehikułu z Pakistanu i podróż nim przez pół Azji i część Europy czy opowiadanie o pozornie absurdalnej wyprawie przez Amerykę Łacińską traktorem marki Ursus. W tym ostatnim przypadku przychodzą na myśl książki Zbigniewa Nienackiego o Panu Samochodziku. Jeden z ich bohaterów jeździł samochodem elektrycznym i rozwijał małe prędkości, przez co poznawał mnóstwo ludzi i kontemplował piękno przyrody.
W „Pojechanych podróżach” odnajdziemy też relację znajomego z łamów „Cooltury”, byłego zastępcy redaktora naczelnego gazety Jarka Sępka. Opisuje on swoją wyprawę do ogarniętej wojną Afryki. Ze swoim krótkim acz pouczającym tekstem załapał się też inny Jarek. Także dziennikarz, znany z poranków TVN24 Jarosław Kuźniar, który z kolei ubolewa nad brakiem doświadczenia podczas podróży do Maroka.
Co jest ważne, bo wstęp do tego tekstu pozostaje jakby bez rozwinięcia i puenty. Jeśli przynajmniej w małym stopniu chcecie zrozumieć, co w „tych głowach siedzi”, to koniecznie musicie książkę przeczytać. Jest po pierwsze bogato ilustrowana, po drugie pisana bardzo zrozumiałym, czasem do bólu potocznym, językiem. Ważne jest natomiast, że język narracji przyjęty przez autorów jest oryginalny i nieprzerysowany. To należy cenić w świecie, w którym coraz ważniejsza jest kreacja, a nie naga prawda.
Oczywiście podróżnicy niejako się „lansują”, ale jest to lans wynikający z dumy z tego, że pokonało się kolejne słabości czy osiągnęło czasem ogromnie trudny cel.
Książka wydawnictwa Pascal jest pokłosiem festiwalu podróżników „Trzy Żywioły”. Za sprawą Marka Tomalika. Zaprosił on bowiem do spisania swoich przeżyć podróżników, którzy odbyli najciekawsze wyprawy w ostatnich latach. Większość z nich to laureaci nagród festiwalu „Trzy Żywioły”. Co ważne, nagrody na nim przyznaje publiczność. Nie trzeba lepszej rekomendacji. Polecam.
Więcej na:
>>>>>>