Znowu Dobroniak - Cooltura nr 593
Znowu Dobroniak – Cooltura nr 593

Wielka Brytania jest pruderyjna i do tego jedzie z niej stęchłą hipokryzją. Z resztą nie tylko UK jest takie. Polska jest podobna. Ale to właśnie Wyspy od kilku dni żyją kokainową aferą…

 

Aferka jest niezła. Wicemarszałek brytyjskiej Izby Lordów w towarzystwie panienek lekkich obyczajów wciągał sobie kokainę przez zrolowany banknot pięciofuntowy. Skandal jakich mało. Czy zarobki w brytyjskim parlamencie są tak niskie, że „Lord Coke” musiał wciągać „białe” przez piątaka? Skandal! Nieprawdaż?

 

Według brytyjskiej prasy skandalem niemałym jest to, że Lord Sewel – tak brzmi jego prawdziwe nazwisko – był odpowiedzialny za standardy w wyższej izbie brytyjskiego parlamentu. Ciekawym zjawiskiem jak zwykle jest to, że o standardach i moralnym życiu trąbią bulwarówki, które akurat z moralności nie słyną. Ujawniający aferę The Sun nagle stał się ostoją moralności. To tak jakby polscy neonaziści byli symbolem polskiego patriotyzmu. I jedno i drugie to jakaś bzdura.

 

Pruderia jest tym większa, że członkowie parlamentu wieszają psy na nagranym lordzie, a sami moralnością nie grzeszą. Jak podaje kolejny filar brytyjskiej moralności, dziennik The Mirror, w 2014 roku brytyjscy parlamentarzyści próbowali albo wchodzili na witryny pornograficzne ponad 250 tys. razy. Ponoć i tak jest lepiej, bo w 2013 roku wejść na strony typu „psik, psik – danke, danke” było o sto tysięcy razy więcej.

I kolejna sprawa. Całe zdarzenie bada policja brytyjska, która dokonała przeszukań w domu „Lorda Coke”. To ta sama instytucja, w której w 2013 roku stwierdzono prawie trzy tysiące próby wejścia na strony związane z hazardem i pornografią. To wszystko w przeciągu zaledwie kilkunastu tygodni. Policjanci tłumaczyli się wtedy, że filtry w systemach komputerowych traktują jako pornografię i hazard wyskakujące reklamy, a policjanci są czyści jak łza.

 

Dalej, oburzeni są ci wszyscy ludzie, którzy czytają rewelacje o Lordzie Sewelu i dziennikarze, którzy o nim piszą. Żaden z nich oczywiście nigdy nie zaglądał na porno-stronki i nie korzystał z usług prostytutek. W ogóle najstarszy zawód świata jest tak niedochodowy, że niedługo wszystkie prostytutki trafią na zasiłki z powodu braku zajęcia. Normalnie jakiś koszmar.

 

Należałoby teraz, zwyczajem polskich speców od pijaru politycznego, podstawić Cameronowi jakiegoś „kuca” i staropolskim „Jak żyć premierze?” zawstydzić go na wieki wieków. David Cameron, to ten sam człowiek, który jak był studentem to lubił ze swoim kolegą Borisem Johnsonem porozwalać kilka restauracji i robić inne dziwne rzeczy.

 

Boris Johnson z kolei to ten przytyty rowerzysta, co wozi na plecach swoją żonę albo życzy śmierci napotkanym taksówkarzom.

 

Wszyscy po prostu jesteśmy czyści jak łzy…