Skok na sądy w wykonaniu „supersprawiedliwego” ministra Ziobry zbliża się w nieunikniony sposób. Pytanie tylko, czy kogoś to ruszy?
Jeśli ktoś ma w pamięci film Ryszarda Bugajskiego pt. „Układ zamknięty” (2013), to średnio przejmie się wymiarem sprawiedliwości. Jeśli ktoś pamięta kilka spraw, w których sądy przychylały się do wniosków prokuratorów o nieograniczone wręcz areszty – jak się później okazywało, czasem nawet po latach – niewinnych ludzi, to nawet palcem nie kiwnie w obronie sędziów.
Polski wymiar sprawiedliwości sam sobie jest winien opinii, jaką o nim mają obywatele. Oczywiście nie wszyscy prokuratorzy, adwokaci i sędziowie są źli, jednak ci źli wyrobili taką, a nie inną, markę naszej trzeciej – niezawisłej od zdrowego rozsądku – władzy.
Oczywiście to nie tylko wina samego „wymiaru”, ale też wszystkich po kolei ekip rządzących od 1945 roku. Najpierw komuniści zrobili sobie z sądów i prokuratury maszynki do legalizowania swoich bzdur i przestępstw. Potem, już po 1989 roku, nikomu nie udało się skutecznie rozprawić z całym systemem, a potem zaczęły się pojawiać takie sytuacje, jak we wspomnianym „Układzie zamkniętym”. Platforma rządziła osiem lat, a premier Tusk nakładał na siebie coraz grubsze warstwy teflonu. Może i nic specjalnie się do niego nie przykleiło, pomimo wszelkich prób opozycji, ale spowodowało, że oprócz win nie przykleiły się też zasługi. Hasło „wina Tuska” jest tak samo bez sensu jak to, że „wszystkie blondynki są głupie”. Po pierwsze nie wszystkie blondynki, po drugie nie wszystko z winy Tuska.
Albo na odwrót.
Osobiście, niestety, nie żal mi „wymiaru” w związku ze zmianami Ziobry, bo jakoś specjalnie nic się nie zmieni. Areszty prewencyjne jak były, tak zostaną. Sądy jak zwykle będą musiały rozwikłać sprawy, a nie osądzać i będą to sobie robiły jak chciały. Prokuratorzy będą załatwiali swoje sprawy albo sprawy innych, którzy będą mieli na prokuratorów jakikolwiek wpływ. Parafrazując: zmieni się wszystko, ale nie zmieni się zupełnie nic. Po prostu jacyś ludzie, którzy mieli władzę sądowniczą, nagle nie będą jej mieć, a zaczną mieć władzę ci, którzy jej do tej pory nie mieli.
Albo na odwrót.
Jak to się będzie miało do losów zwykłego człowieka? Nijak. Jak była niesprawiedliwość w wymiarze sprawiedliwości, tak będzie dalej. Przecież sprawiedliwość jest tylko wtedy, kiedy wychodzi na nasze. A nasze jest najnajsze, tak jak moje jest najmojsze. Najmądrzejsze, najsprawiedliwsze, najlepsze.
Albo na odwrót.
I jeśli ktoś ma teraz pretensję do PiS-u, niech najpierw ma pretensję do siebie. Znaczy do PO, albo do Tuska. Znaczy, że wina Tuska. Żeby nie było, że Prezesa.
Generalnie, jest takie już zagmatwanie w tych „sprzecznościach” pomiędzy PO i PiS, że już nie wiem, czy w windzie, która kiedyś wiozła Tuska i Kaczyńskiego, to Tusk trzymał pistolecik czy Kaczyński? Bo tak jest coś ostatnio, że PiS mówi programem PO, a PO programem PiS.
Albo na odwrót.
You must be logged in to post a comment.