Szef MSZ Radosław Sikorski najpierw w Londynie, na spotkaniu z dziennikarzami powiedział, że w Polsce, osób pokroju skrajnie prawicowego zabójcy z Norwegii, Andersa Breivika, jest sporo. Wzbudził tym samym potok komentarzy. Jak się okazało, Sikorski tylko się rozpędzał i już w zeszły piątek powiedział do dziennikarzy, że na stronach internetowych „Rzeczpospolitej”, ukazał się wpis, który wzywa do zamachu na niego i premiera Donalda Tuska.
Według Sikorskiego, ktoś napisał: „Mam nadzieję, że znajdzie się Niewiadomski (Eligiusz Niewiadomski to zabójca prezydenta Gabriela Narutowicza – przyp. red.), który odstrzeli ciebie i twojego guru Tuska”.
Było to jakby potwierdzeniem jego teorii wygłoszonych w Londynie.
Radosław Sikorski nie ograniczył się tylko do skrajnej prawicy. W przeddzień rocznicy Powstania Warszawskiego, napisał na portalu społecznościowym Twitter, że powstanie było katastrofą narodową.
Trudno się nie zgodzić. Problemy zaczynają się jednak, kiedy zaczniemy spoglądać na kontekst tych słów. Minister dołączył do swojego wpisu linka do strony powstanie.pl, która bardzo krytycznie odnosi się do pomysłu rozpoczęcia Powstania Warszawskiego.
Na Zachodzie od lat uważa się, że Powstanie Warszawskie było „zabójstwem” dla stolicy Polski. Warszawa została w jego wyniku kompletnie zniszczona. Utraciła wiele zabytków bezpowrotnie na miejscu, których stoją teraz najczęściej relikty socjalistycznej architektury i zachwytu nad wielką płytą.
Bezsprzecznie ofiara, jaką ponieśli uczestnicy Powstania Warszawskiego, jest ogromna. Nikt nie poddaje tego w wątpliwość. Jednak bilans „zysków” i „strat” będzie oceniany przez historyków jeszcze przez lata.
Jak ten bilans wypadnie za sto lat, kiedy „problemy” z tamtego czasu będą oceniane z ogromnego dystansu?