Słabe ogniwo demokracji

Kategorie Znowu Dobroniak
Znowu Dobroniak - Cooltura nr 529
Znowu Dobroniak – Cooltura nr 529

Mimo że kolejny, 72-godzinny strajk metra został odwołany, pozostaje niesmak. Wśród Polaków tym większy, że na niektórych stacjach strajkujący trzymali w rękach flagi z sierpem i młotem. Tak, tak. W tym kraju to nie przestępstwo. Niestety.

Sam strajk pokazuje kilka tykających bomb umiejscowionych w społeczeństwie określanym angielskim słowem „muliticultural”. Pokazuje również, że związki zawodowe są słabym ogniwem w systemie demokratycznym.

Jak wiadomo, w systemie demokratycznym to większość ma rację. W przypadku strajku przeprowadzonego przez związek RMT (National Union of Rail, Maritime and Transport Workers, czyli Ogólnokrajowy Związek Pracowników Kolei, Marynarki i Transportu) pojęcie demokracji jest względne.

Pomijam fakt, że garstka ludzi utrudniła życie milionom londyńczyków – to wydaje się najmniejszym problemem. Ważniejsze w tym konflikcie jest to, że w samych związkach poparcie dla strajku wyraziło tylko… 30 proc. Mimo to władze podjęły decyzję o jego przeprowadzeniu. I to po raz kolejny. Powód? Absurdalny. Panowie ze związków sprzeciwiają się likwidacji stanowisk kasowych. Dlaczego absurd? Ano dlatego, że ze statystyk wynika, iż nawet teraz, kiedy okienka kasowe działają, prawie 80 proc. transakcji przeprowadzanych jest w automatach…

Wynika z tego, że związkowcy bronili miejsc, w których pracy się nie wykonuje. Prawda, trzeba się pozbyć kilkuset pracowników, jednak zarząd Transport for London zapewnia, że odejścia nie będą wynikiem redukcji, a skutkiem naturalnej fluktuacji kadr. Oznacza to, że na miejsce tych, którzy sami odejdą z TfL, nie będzie się zatrudniało nowych pracowników. W tę liczbę włącza się też tych, którzy będą odchodzić na emerytury, a te – jak w każdej budżetowej jednostce – nie są małe.

Poza tym część ludzi, którzy teraz siedzą w kasach – a jak było widać na zdjęciach w internecie, niektórzy tam po prostu śpią – zostanie przeniesiona na pierwszą linię frontu, czyli do pracy z pasażerami. Stacje mają zostać również powiększone, między innymi o likwidowane kasy.

Skutek strajku był jedynie taki, że poparcie dla strajkujących spadło dramatycznie, a zarząd TfL zapowiedział, że powróci do rozmów z Francuzami, którzy chcą sprzedać Londynowi „bezobsługowy” system kierowania metrem. Coś w podobie do tego, jakim posługuje się kolejka DLR, jednak bardziej zaawansowany i działający od lat 90. w Paryżu. Francuzi zresztą wprowadzili ten system po uciążliwych dla paryżan strajkach maszynistów – maszyniści musieli skapitulować, bo po ich akcjach trudno było znaleźć kogokolwiek, kto by się za nimi wstawił.

 

A gdzie w tym wszystkim multikulturalizm? Myślę, że jeszcze ze dwa dni strajków i ludzie podróżujący metrem po prostu by się pozabijali. Sytuacji, w których –  delikatnie mówiąc – ludzie różnych kultur obrażali się wzajemnie czy wręcz dochodziło do przepychanek, było sporo. Przypadek, gdy biały staruszek bije młodszego Hindusa, jest chyba najjaskrawszym przykładem.

 

Tym samym cieszmy się, że trzecia tura strajków po długim weekendzie została odwołana.