No i doczekaliśmy się. Jeśli ktoś jeszcze łudzi się, że sen jest dla biednych, to teraz niech wie – biedny jest ten, kto nie śpi. Bo narażony jest na wszystko, łącznie z plagami egipskimi.
Tak mówią kolejne, najnowsze badania amerykańskich naukowców. Oczywiście potem to potwierdzili naukowcy brytyjscy, a zapewne i rosyjscy zaraz też wydadzą swoją opinię. Teraz powinienem przytoczyć jakieś nic niemówiące nazwisko, najlepiej dwuczłonowe, i dodać, że na przykład badania wykonano na uniwersytecie w Atlancie. Wtedy byłbym już wiarygodny na 100 procent.
Badania też mówią na przykład, że w Polsce wygrywa z dużą przewagą PO, zaraz potem dowiadujemy się, że jednak PiS. Z innych badań wynika, że Polacy w Wielkiej Brytanii są przyczyną wszelkich plag dotykających brytyjską gospodarkę. Zaraz potem w polskich mediach pokazują się kolejne badania, że bez nas – Polaków – brytyjska gospodarka upadłaby jak nic. I tak się brandzlujemy tematem. Następnie w „zagranicznych mediach” sprawdzają polscy redaktorzy, czy „piszą o nas”, i podają wszystko, co znajdą. Najczęściej są to zupełnie nieznane tytuły, portale, telewizje, które piszą „o nas” na piętnastej stronie za osiemnastą zakładką. No chyba że jakaś radna wyskoczy z tym, że Miś Puchatek chodzi z fujarą na wierzchu. A raczej z czymś na wierzchu bez fujary, bo w miejscu, gdzie powinno coś być, jest tylko miś. Co czyni Puchatka jeszcze bardziej podejrzanym, bo w sumie to może on być przedstawicielem niebezpiecznego dla polskiego (tylko i wyłącznie polskiego) społeczeństwa tzw. gender. Wtedy rzeczywiście dostajemy się na czołówki w „zagranicznych mediach”, zazwyczaj w rubrykach z cyklu „nie do uwierzenia”.
Przesada nigdy nie jest dobra i dlatego myślę, że przesadzanie w każdym momencie też nie prowadzi do niczego dobrego. Krótko: niedobre nie jest dobre 🙂
Oczywiście premier Cameron też używał wyników jakichś badań, żeby zdecydować się na wprowadzanie nowych ustaw emigracyjnych. Obawiam się, że dla niego od wyników badań nad gospodarką ważniejsze były jednak badania opinii publicznej. I tutaj paradoks. Badania opinii publicznej były ostatnio niewygodne z powodu badań statystycznych, jakie przeprowadzono odnośnie do emigracji netto – czyli takiej, która została w kraju. Okazało się, że na Wyspach pozostało ponad 200 tys. turystów. Na dodatek spośród nich 175 tys. emigrantów/turystów nie dostało w UK azylu politycznego. Teraz niespodzianka: oczywiście urzędnicy brytyjscy nie mają zielonego pojęcia, gdzie się te dziesiątki tysięcy niedoszłych azylantów podziały. Odpowiem: właśnie w ciągu ostatnich 12 miesięcy o 175 tys. poszerzyła się i tak spora szara strefa. Ciekawe, czy kolejne badania pokażą teraz, kogo Brytyjczycy bardziej nie lubią – emigrantów z UE czy emigrantów z reszty świata?
Odpowiedź może być bardzo prosta – oczywiście, że tych z UE. Przecież mają lepiej niż ich bracia i siostry z reszty świata.
Jeśli ktoś nie odczytał aluzji, będę dosłowny – gros Brytyjczyków nie wygląda na takich, co by tu byli zasiedziali od Sasów i duńskich najazdów po panowaniu Rzymian. Tutaj badania będą niestety dla nas, Europejczyków, niekorzystne.
Aha! I jeszcze jedno. Jedna z zasad wiarygodności badań opinii publicznej brzmi: wyniki badań opinii publicznej stają się nieaktualne w momencie ich ogłoszenia.
Tyle w temacie badań.
Sen naprawdę pomaga.
You must be logged in to post a comment.