To być może jest dewiza nowego lirycznego Banksy’ego. Być może. Tak samo jak autor zgryźliwych i dosadnych rysunkowych satyr na obecne czasy jest nieuchwytny, tak samo autor „Twojej empatii” pozostaje trochę niewidoczny.
Zastanawiał mnie początkowo tytuł tomiku, który przywędrował do mnie w pewien słoneczny dzień. Ale w końcu stwierdziłem po lekturze, że właściwie każde słowo w nim zawarte powinno zastanawiać czy powodować refleksję.
Dobry wers to taki, który trafi do każdego. Każdy czytający zinterpretuje go podług siebie. Wtedy jest dobrze. To tak jak z fabułą w dobrej powieści: historia jest jedna, ale każdy inaczej sobie wyobraża realia, pośród których się rozgrywa. Bohaterowie mają inne twarze, pokoje różne kolory ścian, a las? Nawet jak nie ma krzyży, to i tak jest zajebisty.
Podobnie tutaj. Wiersz jeden, ale każdy ze swoją kochanką pił inną whisky. Historia ta sama, ale twarze bohaterów inne.
Nie wszystkie wiersze z „Twojej empatii” mi podchodzą. Oczywiście nie jest to zarzut w stosunku do autora, bo przecież nie wszystkie przygody musieliśmy mieć takie same. A może właśnie mieliśmy takie same, tylko że inne? Może to była ta sama piaskownica? A może dwie różne, w dodatku oddalone od siebie nie tyle przestrzenią, co czasem? Kto wie?
Jasne, że mam swoje ulubione wiersze w „Twojej empatii”. Takie „okrągłe”. Wręcz idealne.
A że wszystkie słowa z 24 wierszy odwołują się do „mojej empatii”, która jest przeogromna, generalnie lubię je wszystkie, tyle że niektóre mniej.
„Empatyczny” nie oznacza przecież miłosierny. Bo być może ta „twoja”, czyli „moja empatia” nie istnieje. Taka sprzeczność.
Dobra, „empatycznie” kiedyś pisałem wiersze. Teraz jestem dorosły i „wyzbyłem się tego, co dziecięce”. Tylko czy poeci chcą dorosnąć? Właściwie po co?
Być może empatia przeminęła jak dwadzieścia cztery mgnienia wiosny. Jak dwadzieścia cztery wiersze i kartki z jednego zeszyciku.
Być może empatia jest niemodna. A może nawet jest jak taki brodaty hipster. I tak jak kwintesencją hipsterstwa jest być niszowym, tak ona nie trafia do mainstreamu?
Czyli ostatecznie, po hipstersku, przewrotnie jest modna.
Nie. Empatii nie ma. Nawet jak się pojawi, to jest od urodzenia tępiona. Króluje walka. Ten odważny, kto walczy i się nie poddaje, nawet jak jest na przegranej pozycji. Taka jest propaganda nowego życia, nowego pokolenia.
Nikt nie pojmuje, że większość żołnierzy podczas II wojny światowej nie oddała jednego strzału do wroga (patrz: „O zabijaniu” Dave Grossman, Mayfly 2010) i nie była to oznaka braku odwagi czy strachu. Bo być może było to poczucie empatii. Walczą systemy, ale giną ludzie.
Ja zaginąłem gdzieś w połowie tomiku. Tomiku, w którym zamiast autora jest tekst: „Szukaj sensu, nie autora”. Tomiku, w którym oprócz słów i liter ważna też jest symbolika.
A autor? Jest trochę jak Banksy. Niby ktoś go widział, niby ktoś go zna, lecz nieważne jest kto, tylko co.
I taka ciekawostka. Posłuchaj sobie jakiegoś utworu rapowego. Wejdź w jego rytm i zacznij czytać te wiersze w tym rytmie. Co ci wyszło?
jeśli sukces ma wielu ojców to jego matka jest kurwą
tak by to ujął świat w którym coraz bardziej jest #pusto
świat w którym myślenie to urlop
na który nikt iść nie chce
wszyscy ciężko pracują produkując bezsens
produkując siebie jako towar nie proces
który najchętniej by leżał obok samicy
której krocze jest przywódczym głosem
a za grosze można kupić słowo „proszę”
choć i tak go nie stać…
za więcej można kupić biały proszek
choć sumienia nie da się przeprać…
człowiek to nie zwierzę
człowiek to bestia
You must be logged in to post a comment.