Chociaż na początku książki można dostać udaru mózgu, już po kilku kartkach sytuacja poprawia się na tyle, że nie przestajemy czytać. Potem dochodzimy do wniosku, że to, co czytamy, jest nawet ciekawe. Następnie jesteśmy już pewni, że mamy w ręku nietuzinkowe dzieło.

 

Teoria Portali - Cooltura nr 397
Teoria Portali - Cooltura nr 397

 

„Teoria portali” to jedna z nielicznych polskich książek, jakie można kupić w internetowej księgarni Amazon. Martin Lechowicz, autor, zadbał o bardzo nowoczesną i wręcz nowatorską jak na polskie warunki promocję. Teoretycznie książka może się podobać wszystkim, jednak jestem pewien, że zniechęci czytelników lubiących klasykę. Zdecydowanie każdą klasykę, a klasykę science fiction w szczególności.

Jest to powieść fantastyczna, jednak prawdziwa do bólu jak „Dzień świra”. Wszystkie postaci są bardzo ludzkie i na dodatek bardzo polskie.

Nie ma tu zbędnego wymyślania skomplikowanych nazw i teorii ograniczonych tylko wyobraźnią autora. Jest realizm do pewnego stopnia i abstrakcja sytuacyjna w stopniu najwyższym.

Bohaterowie są „nasi”. Nie różnią się zbytnio od naszych sąsiadów i ludzi spotykanych na ulicach. Oczywiście dopóki spotykamy w książce ludzi, bo „istoty pochodzenia pozaziemskiego” występują nie tyle często, co przybierają bardzo nieoczekiwane formy i „ciała”…

Autor zaskakuje nas do samego końca i to w sposób nieprzeciętny. Fabuła ma kilka wątków i chociaż niektóre są w sumie bardzo błache, to jednak czytelnika będzie zżerała ciekawość, jak się one rozwiążą.

 

Krótko charakteryzując fabułę: dwóch ziemian trafia przypadkiem na tajemnicze przejście pomiędzy światami. Okazuje się że „wszechświat” jest rządzony przez globalną korporację o dźwięcznej nazwie „KoKaKola”. Wszystkie światy ze sobą współpracują i korzystają ze swoich zasobów. Wyjątkiem jest Ziemia. Dlaczego tak? Można się tego dowiedzieć, czytając „Teorię portali”. Dodać trzeba jedynie, że ziemianie niemało namieszają w życiu mieszkańców innych światów. Jedynie Ziemia pozostanie pozornie niezmieniona. Pozornie…

 

 

Dopiero teraz Witek wspominał sobie ostatnie wydarzenia. – O Matko Boska! – jęknął, łapiąc się za głowę. – Kto to jest Bosek? – zainteresował się Optymista. Najwyraźniej miał pewne braki w oprogramowaniu.


Leave a Reply