Trzech sprawiedliwych

Kategorie Znowu Dobroniak

Sędziowie Wysokiego Trybunału jak na razie zatrzymali ogłoszenie przez rząd artykułu 50., który miał spowodować rozpoczęcie procedury opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Czy tym samym spowodowali, że UK nie opuści Zjednoczonej Europy? Jak na razie spowodowali jedynie, że kurs funta w stosunku do dolara i złotówki znowu wyruszył w drogę po górę…

Poza tym jest jak zwykle. W prasie pojawiają się oskarżenia sędziów o sprzeciwianie się roli ludu, etc. etc. Jak zwykle najwyższej próby hipokryzją popisuje się „Daily Mail”, który jeszcze kilka chwil przed ogłoszeniem wyroku na swoich stronach internetowych wrzucał artykuły, potępiające negatywne skutki referendum brexitowego w stosunku do Polaków mieszkających na Wyspach. To właśnie ta gazeta zamieściła na pierwszej stronie, dzień po ogłoszeniu wyroku, zdjęcia trzech sędziów z podpisem „wrogowie ludu”. Jakby było mało, w swoim serwisie internetowym dziennikarze tej gadzinówki za jedno z przewinień jednego z sędziów wyliczyli jego preferencje seksualne. Tym razem jednak, ze względu na przekroczenie pewnej granicy, zostali totalnie skrytykowani przez tzw. internautów. Ciekawe, jaki będzie następny ruch DM. Pewnie znowu zmienią kierunek, aby tylko podlizać się czytelnikom.

O „The Sun” nie chce mi się już pisać, bo ci są wiecznie zdziwieni. Najpierw tym, że po ogłoszeniu wyników referendum notowania walutowe funta spadły, a teraz są zdziwieni, że po ogłoszeniu wyroku Wysokiego Trybunału funt znów odrabia straty. Świat się skończy, a redakcja „The Sun” dalej będzie zdziwiona.

Oczywiście te dwa tytuły wiosny jeszcze nie czynią, ale jakiś tam niesmak pozostaje. Media Ruperta Murdocha zresztą – tak jak przed referendum – są strategicznie podzielone. Jedne są zdecydowanie za Brexitem, inne są zdecydowanie przeciw, a jeszcze inne stoją po środku, bo jak ta żaba z dowcipu: „przecież się nie rozerwą”.

Jakkolwiek by nie było, żeby oddać jeszcze słowo wybrańcom narodu, rząd Theresy May dostał możliwość odwołania się od wyroku Trybunału do Sądu Najwyższego, czyli Supreme Court. Ta decyzja będzie już decyzją ostateczną i praktycznie nie do zmiany.

Jeśli Supreme Court przyzna rację Wysokiemu Trybunałowi, to rząd musi przedstawić całemu parlamentowi, czyli obu izbom, projekt ustawy, odnoszący się do referendum brexitowego oraz do wyroku sądu najwyższego. Ustawa musi zostać przyjęta zarówno przez Izbę Gmin jak i przez Izbę Lordów.

Ze strony UE popłynęły zaraz po ogłoszeniu wyroku brytyjskiego trybunału, słowa przyśpieszenia prac nad wyjściem. Cóż, nie jest tajemnicą, że utrzymywanie stanu niepewności wobec tego czy Wielka Brytania pozostanie w UE jest niekorzystne zarówno dla samej Zjednoczonej Europy, jak i dla Wielkiej Brytanii. Takie „chciałabym, a boję się” korzystnie wpływa tylko na spekulantów, którzy używają sobie od prawa do lewa. Jestem pewien, że już niejedna fortuna została pomnożona. Zarówno poprzez wahania kursu funta, jak i wahania cen na rynku spożywczym czy… turystycznym. Poza tym są jeszcze inne branże, na które technicznie może i wpływu Brexit nie ma, ale jeśli można zarobić, to ceny zawsze można podnieść.

Zawsze to ludzie gdzieś tam na dole, te małe trybiki w machinie, będą najbardziej odczuwać ruchy na górze. Bo nawet jeśli referendum przechyliło szalę na stronę anty-Europejczyków, to był to raczej wyraz dezaprobaty dla władzy, a nie realna wola wyjścia z UE. Paradoksalnie „Daily Mail” ma rację, bo rządzący mają w dupie zdanie wyborców. Manipulują nim. A potem dowolnie chcą je sobie zmieniać. To jest tak, jak z iluzorycznym liczeniem się ze zdaniem mieszkańców poszczególnych hrabstw i dzielnic większych miast. Niby są konsultacje społeczne, niby większość mieszkańców sprzeciwia się budowie dodatkowego pasa na Heathrow; zacumowaniu hotelu-architektoniczny potwór w dokach; albo zabudowie parkingu przed parkiem Thames Barrier. Niby parlamentarzyści i lokalni radni wsłuchują się w ten głos, ale potem… Hotel-architektoniczny potwór zasłania widok na wodę okolicznym mieszkańcom, rozpoczynają się prace budowalne na parkingu przed parkiem, a na Heathrow będzie kolejny pas startowy.

Robią, co chcą.