TTIP (z ang. – Transatlantic Trade and Investment Partnership) to umowa o partnerstwie handlowo-inwestycyjnym pomiędzy USA a UE. Problemem jest to, że jest ona najbardziej tajnym dokumentem w całej historii relacji amerykańsko-europejskiej o jakiej wie, że istnieje, opinia publiczna.
Przed umową ostrzegano już kilka razy wcześniej, jednak nie było w jej przypadku takiego parcia i silnego protestu jak podczas umowy ACTA. Jakby cała para poszła właśnie w ACTA, a na TTIP już nie starczyło.
Jak bardzo tajemnicza jest to umowa, mogłem się przekonać nausznie i naocznie, kiedy kilkukrotnie brytyjscy politycy albo dyplomaci godzili się na udzielenie mi odpowiedzi na pytania zadawane im przy różnych okazjach, jednak zastrzegali, że na temat TTIP nie będą się wypowiadali. Dochodzą też słuchy z Brukseli, że do projektu umowy mają dostęp jedynie nieliczni i nawet europosłowie mają kłopot z zapoznaniem się z jej treścią. Projektu umowy nie można wynosić poza obręb kilku pomieszczeń w europarlamencie, jeśli już ktoś dostąpi zaszczytu przeczytania kilku jej akapitów.
Problem z TTIP jest taki, że utworzy ona strefę wolnego handlu pomiędzy obiema „federacjami” stanów i krajów. Z jednej strony ma być to źródło zwiększenia dochodu narodowego po obu stronach, z drugiej strony jednak wskazuje się, że w USA produkcja czy usługi są sporo tańsze i może to spowodować, że w krajach UE zwiększy się bezrobocie.
O TTIP pisaliśmy w Coolturze wielokrotnie i jeszcze pewnie będziemy pisać, jednak teraz ważniejsze w tej sprawie jest to, że pod presją opinii publicznej ugina się powoli szef Komisji Europejskiej, Jean-Claude Juncker.
Ogłosił w ubiegłym tygodniu, żeby podczas czerwcowego szczytu w Brukseli, przywódcy państw członkowskich określili się z poparciem dla umowy TTIP i dalszych negocjacji. Jest też w końcu jakaś jasna deklaracja ze strony urzędnika europejskiego, Daniela Rosario, rzecznika Komisji Europejskiej ds. handlu: „Komisja nie poświęci w imię wolnego handlu, unijnych standardów dotyczących bezpieczeństwa, zdrowia i ochrony danych, jak również ochrony kulturowej różnorodności Unii”.
Jest to ważne oświadczenie, jednak nie wiadomo czy wiarygodne. Na początku maja za sprawą organizacji Greenpeace, doszło do wycieku tajnych dokumentów dotyczących TTIP. Według organizacji, TTIP „przyczyni się do obniżenia obowiązujących w Unii norm bezpieczeństwa żywności i standardów środowiskowych” – ostatni cytata za wyborcza.biz.
Oczywistym wydaje się fakt, że taka umowa musi ujednolicić pewne przepisy. I teraz nie wiadomo, czy przepisy będą „równały w górę” czy będą „równały w dół”. Nie jest bowiem tajemnicą, że standardy żywnościowe w Stanach są bardziej niż niskie i mają mało wspólnego ze zdrowiem… Kto jak kto, ale to właśnie USA wyhodowały sobie bakterie odporne na znane dotychczas antybiotyki, o których również było głośno w ubiegłym tygodniu. Zatem obawy Greenpeace’u wydają się być uzasadnione.
Jak zareagują państwa UE, przekonamy się już w czerwcu. Jak zmieni się świat po TTIP, przekonamy się trochę później, jednak na pewno wywrze to niemały wpływ na życie zwykłych ludzi. Nie od dziś przecież wiadomo o tym, o czym mówił taksówkarz z filmu „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz”: – W Ameryce? (…) Tam jest i nierówność społeczna i trusty i kartele i wszechpotężna władza kapitału. Ale tam jak ktoś kogoś gania samochodem, to oba dymają tak, że aż kurz idzie! Amerykański! A tu…?
You must be logged in to post a comment.