Ucho od śledzia

Kategorie Znowu Dobroniak

Od kilkunastu tygodni stałym elementem w pytaniach do polskich polityków staje się to o stosunek do serialu komediowego „Ucho prezesa”.

Okazuje się nagle, że nasi wszyscy politycy są zachwyceni i mają ooogromne poczucie humoru (z wyjątkiem poseł Pawłowicz, która raczej nie była zadowolona z odwzorowania jej porywczego lekko charakteru). Chwilę potem jednak okazuje się, że po zachwytach nad swoimi filmowymi postaciami, politycy odwracają uwagę od siebie i kierują je zazwyczaj na swoich oponentów.

Podobno serial oglądał nawet sam prezes Kaczyński i przez swoich podwładnych ogłosił światu, że zauważył jeden błąd. Mianowicie koty nie piją mleka. Prezes na kotach się zna, bo skądinąd jest jednym z bardziej znanych posiadaczy tych zwierząt.

Jeden z ostatnich odcinków „Ucha prezesa” zaprezentował całą plejadę gwiazd w obsadzie aktorskiej oraz plejadę polityków opozycji. Lesław Żurek zachwycił praktycznie wszystkich – to wiemy po przeprowadzeniu szybkiej sondy redakcyjnej – w roli Ryszarda Petru. Na wyróżnienie zasłużył sobie również odtwórca roli Grzenia Schetyny, Tomasz Sapryk. W roli Pawła Kukiza wystąpił Wojciech Mecwaldowski i moim zdaniem zrobił to bezbłędnie.

„Polcy i Polaki”, czyli komediowe powiedzenie odtwórczyni roli premier Beaty Szydło weszło już chyba do słownika powszechnego. Takie to skrawki satyryczne, które pozostają w głowie po obejrzeniu serialu.

Niestety serial w krzywym zwierciadle pokazuje chyba wszystko, co uwiera w polskiej polityce. Jest swego rodzaju programem kabaretowym sławnego w czasach PRL-u kabaretu Tey z Poznania, który śmiechem powoli „rozmontowywał” komunę. Do kanonu wszedł program „Z tyłu sklepu”, który był pokazywany podczas nocy kabaretowej festiwalu w Opolu w 1980 roku.

Chyba nigdy potem nie zanotowano w opolskim amfiteatrze tak ogromnych salw śmiechu. Teraz ci, którzy nie przeżyli absurdów komuny i kraju socjalistycznego, mają problemy, żeby zrozumieć, co tak śmieszyło widownię.

Być może podobnie będzie za kilka dekad, kiedy ktoś w jakimś zakamarku Internetu natknie się na stare nagrania „Ucha prezesa”.

Obecnie jednak serial dorzuca oliwy do ognia i pokazuje to, co w politykach obecnej kadencji sejmu najbardziej charakterystyczne. Bezładna, kłócąca się opozycja, wszechwładny ale poczciwy prezes, prezydent w poczekalni, Mariusz przyboczny i cała plejada postaci charakteryzujących cały rząd i niektóre zachowania społeczne tak ostatnio promowane przez dobrą zmianę.

Oczywiście satyrycy nie „rozmontują systemu”, jednak potrafią dorzucić swoją cegiełkę do wiaderka niechęci do obecnego polskiego rządu.

Na razie sondaże stają się powoli niekorzystne dla PiS-u, ale nie ma co dramatyzować. Sondaże jeszcze nie wygrywają wyborów. Tych ostatnich nie wygrywają też wskaźniki gospodarcze, którymi coraz częściej chwalą się politycy PiS-u.

Przypominać to może sytuację sprzed ostatnich wyborów parlamentarnych, kiedy PO też myślała, że dobre wskaźniki gospodarcze wystarczą, żeby wygrać wybory. Jak się okazało „niebałdzo, niebałdzo”.

Teraz tylko (ś)wiadomość o tym musi dojść do prezesa. Ktoś mu pewnie wreszcie szepnie coś.

Na ucho…

 

Cooltura nr 686
Cooltura nr 686