„Polska to piękny kraj, co krok to przygoda” – mawiała turystka ze Stanów w filmie Jana Rutkiewicza według scenariusza Jacka Fedorowicza, pt. „Kochajmy syrenki”. Tytuł dwuznaczny, bo z jednej strony był reklamą samochodu rodzimej produkcji, a z drugiej strony wątek miłosny sugerował, o jakie właściwie „syrenki” chodziło. Nawet jedna taka syrenka znalazła na końcu swojego wybawiciela i odjechała razem z nim, oczywiście syrenką, w stronę zachodzącego słońca – że tak walnę metaforą.
Coraz mniej jest takich subtelnych metafor i sugestii. Sprawa dotyczy zarówno polskiego kina, jak i życia w realu. Teraz to wszystko raczej jest zradykalizowane. Jak już zaczyna się jakakolwiek polemika, to przypomina walkę z użyciem broni nuklearnej do zniszczenia mrówki.
W Polsce powstało coś, co osobiście mnie śmieszy, ale tylko z tego powodu, że nie ma mnie tam, „na miejscu, w kraju”. Powstali jacyś dziennikarze niepokorni i dziennikarze głównego nurtu. Do tego dochodzi masa blogerów-grafomanów, którzy z namaszczeniem próbują przekonać internety do jakichś głupot wyczytanych gdzieś indziej i zinterpretowanych przez nich w dowolny sposób.
Ostatnia walka na noże z Owsiakiem jest pięknym przykładem. Niepokorni zaczęli walczyć z ludem, który daje swoje pieniądze na WOŚP. To pewna nowość, bo zawsze czepiali się raczej rządu, który był złodziejem, a wszelki koklusz był winą Tuska. Teraz się zagalopowali i powiedzieli, że lud jest głupi. No i się doigrali. Lud poszedł na dożynki licznie i wyłożył z sakiewki po raz kolejny niezły kawał grosza. Niepokorni powinni dostać zawału. Lud ich nie posłuchał. Szok. Niedowierzanie.
I to jest puenta. To, że ktoś krzyczy najgłośniej i używa mocnych słów, nie oznacza, że ma rację. Niepokorni krzyczą czasem tak głośno, że nie słyszą głosu ludu. I kiedy są święcie przekonani, że mają taką najmojszą rację ze wszystkich, nagle się dziwią, że na przykład nie wygrali wyborów. Że jednak nie są większością.
Ostatni wynik wyborów do Europarlamentu i do samorządów jest tego pięknym przykładem. Wygrana Korwina natomiast pokazuje, że nie ma taryfy ulgowej. I niepokorni, i pokorni są na cenzurowanym. Do tej pory politycy żartowali sobie z Polaków, a teraz Polacy zażartowali sobie z polityków i zagłosowali na Korwina. I dobrze. Taka jest demokracja.
Tym, co mnie najbardziej niepokoi, jest ogromna większość, która w ogóle nie poszła na wybory. Ma to po prostu w dupie. Tak samo jak to, że niepokorni na Owsiaka zabronili dawać kasę. Cóż, demokracja.
You must be logged in to post a comment.