Podejrzewam, że demencja starcza powoduje, iż niektórzy sami nie wiedzą, czego chcą. Od lat podnoszone jest larum, że takie instytucje jak POSK czy Ognisko Polskie cierpią na brak młodego pokolenia, jednak jeśli już ono się pojawia, to dochodzi do zgrzytów.
W POSK-u od kilku tygodni można obejrzeć mecze polskich siatkarzy w specjalnych strefach kibica. POSK jest duży i strefy umiejscowione są zazwyczaj w dwóch salach – Sali Malinowej oraz w POSKlubie. Sala Malinowa wykorzystywana jest w momencie, gdy korzystanie z lokalu na czwartym piętrze może kolidować z innymi wydarzeniami, takimi choćby jak sobotni dansing – legenda POSK-u.
Czasem jednak zdarza się, że Sala Malinowa jest zajęta, i trzeba pogodzić różne wydarzenia – taka sytuacja miała miejsce w trzecią sobotę mistrzostw siatkarskich. Mecz Polska – Iran jak na złość przedłużył się do pięciu setów i towarzystwo kibicowsko-dansingowe wymieszało się totalnie. Efektem było to, że w przerwie meczu niektórzy kibice sobie potańczyli, a amatorzy dansingów z zapałem kibicowali. Oczywiście motywacje obu grup były różne, jednak cel jeden: zakończenie meczu.
To, że strefy kibica są magnesem dla POSK-u, nikogo nie trzeba przekonywać. Popularność miejsca i emocji sportowych spowodowała nawet to, że zwyczajowo zamknięty w środy POSKlub otworzył swoje podwoje w środę meczową, a sala wypełniła się praktycznie w całości.
Kibice, jak to kibice, przybywają na mecze z atrybutami, które nie zawsze podobają się osobom ze starym PESELEM. Takim punktem zapalnym jest na przykład bęben – znak rozpoznawczy Klubu Kibica Polonii Londyn. Oczywiście dla niektórych jest on problemem, u innych natomiast wywołuje tyle emocji, że sami sięgają po instrumenty i powstają utwory na bęben i trąbkę.
Na jednym z niedzielnych meczów oburzona starsza pani najpierw stanowczo zaprotestowała przeciwko hałasowi, a następnie stwierdziła, że „to nie Afryka, żeby walić w bęben”. Pominę ksenofobiczne porównanie.
Innym znamiennym wydarzeniem było ostentacyjne opuszczenie sali POSKlubu przez członków „stolika brydżowego” i zainstalowaniu się w korytarzu naprzeciwko wejścia do sali.
Jeśli dodam jeszcze bezczelnie podsłuchany przeze mnie komentarz dwóch pań na temat tego, że z Jazz Cafe dochodzi muzyka: „Niech się młodzi bawio, póki mogo”, bo przecież „wojna wisi na włosku” – już pięknie rysuje się obraz, delikatnie mówiąc, „różnicy pokoleń”.
Refleksja nasuwa się jedna: starsze pokolenie potrzebuje młodych jedynie do celebracji własnych doświadczeń życiowych na różnego rodzaju akademiach, odznaczeniach i apelach poległych. Stara Polonia potrzebuje młodych wtedy, kiedy trzeba dokonać przewrotów pałacowych, żeby pokrzyczeli pod Ogniskiem Polskim, pod POSK-iem i innych tego typu instytucajch.
Tylko jest jedno „ale”. Młodzi, którzy obecnie mieszkają w UK, to już zupełnie inna bajka. Macie pretensje, że kuleje ustawa lustracyjna, że agenci, że skandal i że komuna. Zastanawia mnie jednak, czego wy od tych biednych młodych chcecie? Przecież to WY – starsze pokolenie – spieprzyliście ustawy lustracyjne. Ludzie, którzy teraz mają po dwadzieścia pięć lat, w pieluchy walili bąki, jak układała się nowa Polska. Zupełnie nie znają komuny, socjalizmu czy też innego potworka ideologiczno-ustrojowego, jaki obowiązywał w PRL-u. Mało tego, część młodych, którzy mieli okazję urodzić się w Wielkiej Brytanii, jest z innego kosmosu, bo wychowywali się oni w oderwaniu od społecznej atmosfery Polski. Są nieskażeni polskim narzekaniem i wojenkami, a angielski jest ich pierwszym językiem.
Cały czas mam w pamięci utyskiwanie jednej z działaczek, narzekającej na władze POSK-u, że ten budynek powinien być dla „milionów młodych Polaków”. Szkoda tylko, że jak już ci do niego przyjdą, to są wyzywani od „murzynów z bębnami” – przepraszam za ksenofobiczne porównania, ale to rozwinięcie cytatu.
Zaznaczam, że nie bronię tutaj ani zarządu POSK-u, ani nie stawiam się za jego opozycją. Chciałbym zwrócić jedynie uwagę na pewien mechanizm. Zastanówcie się, czego sami chcecie. Chcecie młodych w POSK-u i Ognisku? To ich tam przyjmujcie z odrobiną serdeczności, a nie tylko z oczekiwaniami.
Jeden z panów – w sobotę nazwany „milicjantem” przez „napływowy element kibicowski” – poczuł się urażony, ale właśnie zamknięcie na młodych powoduje, że tak „starsza Polonia” jest przez nich postrzegana.
A teraz element ironiczny: taka wojna pokoleń trwa, odkąd tylko powstał ten budynek. Jak potwierdzają źródła, na każdym etapie pokoleniowym dochodziło do poróżnień – zarówno w POSK-u, jak i w Ognisku. Zawsze skutkowało to odejściem młodego pokolenia od instytucji mających służyć Polakom, a kończyło się na przykład próbą sprzedaży Ogniska.
Zatem więcej elastyczności życzę wszystkim. Sobie oczywiście, tradycyjnie, również.
You must be logged in to post a comment.