Wpuszczeni w kanał

Kategorie Znowu Dobroniak
Znowu Dobroniak - Cooltura nr 594
Znowu Dobroniak – Cooltura nr 594

To kanał ciągnący się wzdłuż południowej linii brzegowej największej wyspy brytyjskiej. Po jednej stronie jest Anglia, po drugiej Francja. Dla Brytyjczyków to Kanał Angielski, dla Francuzów po prostu La Manche, czyli… Kanał. Dla emigrantów to trudna do zdobycia naturalna granica, za którą leży ziemia obiecana…

 

Granica najbardziej oblężona jest przy Cieśninie Kaletańskiej, czyli przy najcieńszym odcinku Kanału Angielskiego. Po jednej stronie leży francuskie Calais, po drugiej angielskie Dover.

Dover jest symbolem obrony Wielkiej Brytanii od stuleci, jeśli nie od tysięcy lat. Białe klify stawały się naturalnym murem broniącym Anglosasów przed wszelkimi najazdami, a podczas ostatniej wojny światowej stały się bunkrem i głównym punktem oporu przed niemieckim desantem.

Teraz stawiają opór emigrantom, którzy walą drzwiami i oknami, aby przedostać się do raju. Media bombardują nas ostatnimi czasy zdjęciami i filmami pokazującymi bezczelność uciekinierów z Afryki, którzy za wszelką cenę chcą zostać tanią siłą roboczą wspierając jednocześnie jedną z najsilniejszych gospodarek świata.

Zdjęcia z francuskich portów oraz wjazdu do Eurotunelu przypominają mi te wszystkie opowieści naszych rodaków, którzy podobnie jak teraz Afrykańczycy, próbowali przedostać się do Anglii. Opowieści jak to jeden Andrzej z drugim Januszem siedzieli w beczkach, żeby wjechać na prom w jakieś ciężarówce, której kierowca dał się przekupić. Była też specjalna kasta Polaków, którzy byli tutaj legalnie, czyli mieli tzw. biznes wizy. To była istna elita. Ci mogli dużo więcej od „nielegałów”, którzy żyli w strachu przed urzędem imigracyjnym. Z resztą te same opowieści głoszą, że „ci na biznes wizie, to jeździli po nielegałach jak po łysej kobyle”.

Co tu dużo mówić. Kiedy „nadejszła wiekopomna chwiła” i nadszedł maj 2004 roku, „ci na biznes wizie” jeszcze tylko trochę kozaczyli. Jak nadjechały dzikie hordy polskiego narodu i zrobiła się konkurencja, to już cienko pierdzieli.

Teraz zaczyna się podobnie. O ile Polacy przyjeżdżają na Wyspy jak do siebie, to tysiące „nielegałów” o odmiennym kolorze skóry, próbuje znaleźć nowe miejsce dla siebie. Jednak robią to w trochę innym stylu. Jak by to napisać i nikogo nie obrazić… Robią to w trochę odmiennie kulturowo stylu. Nie kombinują jak nasi rodacy. Próbują, co prawda, patentu z filmu „300 mil do nieba” jednak w mało subtelny sposób.

Banda ludzi wpada na autostradę, przecina plomby i wspina się na wszystko, na co można się wspiąć. Wchodzi między palety z towarem, kładzie się na plandekach ciężarówek itd. itp.

Zwykłego człowieka nurtuje bardzo proste pytanie: Dlaczego nikt nic z tym nie robi? Dlatego, że wszystko rozbija się o pieniądze i robienie kłopotu. Francuzom jest na rękę, żeby obóz pod Calais został zlikwidowany, a może zostać szybko, kiedy jego mieszkańcy wylądują po angielskiej stronie kanału. Rząd Camerona z kolei stoi pod gilotyną i nie może pozwolić na to, żeby te tysiące nielegalnych emigrantów dostało się na Wyspę. Gdyby to nastąpiło, wtedy Cameron zaliczyłby potężną wpadkę wizerunkową. Wszak przecież walczy o miejsca pracy dla rodowitych Brytyjczyków, a nie dla przyjezdnych…

Co za tym idzie, cały czas rozchodzi się o „piniondze”. Operator Eurotunelu, zażądał ostatnio 10 milionów funtów na ochronę tunelu przed emigrantami. Anglicy zwiększyli ochronę portu i dróg dojazdowych polując na emigrantów, co kosztuje. Na dodatek przewoźnicy liczą straty w setkach milionów funtów. Wszystko przez zniszczony towar czy opóźnienia w transporcie. Władze Calais również ustawiły się w kolejce po pieniądze na walkę z próbami nielegalnego przekroczenia granicy. Oczywiście Francuzi chcą pieniędzy od Anglików.

Dopóki były to przepychanki polityczne, mało kto się tym interesował. Przecież problem trwa już kilkanaście miesięcy. Teraz zaczęło się robić niebezpiecznie. Emigranci giną podczas prób przekroczenia kanału, przerażone rodziny z dziećmi opowiadają traumę, jaką przeżyli. Brytyjska gospodarka zaczyna realnie odczuwać kłopoty z przeprawą przez kanał. Dodatkowo jeszcze pracownicy firmy promowej MyFerryLink protestują przeciwko likwidacji firmy, blokując przy okazji drogi dojazdowe do portu w Calais i Eurotunelu. To wszystko powoduje chaos totalny a brytyjska prasa woła: „Wyślijcie do Dover i Calais armię”!

I tak to przez grzech zaniechania i braku zdecydowanego działania, Francuzi i Brytyjczycy zostali wpuszczeniu w kanał…