Z Modlina najtaniej, z Heathrow najszybciej

Kategorie Znowu Dobroniak
Cooltura 584 - str 1
Cooltura 584 – str 1

Wybory prezydenckie pokazują jedynie, jak bardzo zantagonizowane jest społeczeństwo polskie. Jakikolwiek nie byłby ich wynik, wedle tego, co od zawsze deklarowali „prawicowi” i „lewicowi” – wszyscy powinni pakować walizki.

 

Historia lubi się powtarzać i tym razem zaczyna. Po wyborach w 2005 r., gdy wygrał PiS, szybko się okazało, że nikt na niego nie głosował. Jakimś cudem jednak doszedł do władzy (to jest ironia, a nie chore teorie spiskowe – przyp. autora). Jak to mówią, język nienawiści tak zdominował rządzącą koalicję, że z „nienawiści” już dwa lata później trzeba było rozpisać kolejne wybory, a przeciwnicy PO-lityczni wygrali w cuglach. Cóż, to było tak dawno, że część społeczeństwa zapomniała, dlaczego właściwie głosowała na PO.

Dlatego coraz więcej głosów w internetach zaczęło wychwalać PiS, a winić za wszystko PO.

 

Pomijam fakt, że niektórzy wręcz robili z siebie kombatantów w temacie wyjazdu za granicę i jak mantrę powtarzali, że musieli wyjechać z kraju. Co do tego, że musieli, nie mam wątpliwości, jedynie przyczyna wyjazdu mnie ciekawi. Bo zaraz po tym, że „musieliśmy wyjechać” pojawia się: „Tusk (względnie PO) zmusił nas do wyjazdu”. Zmusił ich ten Tusk do wyjazdu, bo w Polsce nie mieliby na waciki, a w UK można się urządzić i – mało tego – względnie łatwo można było dostać zasiłki. Niestety część naszych rodaków właśnie tak postrzega bycie obywatelem swojego kraju: państwo ma dać i tyle. Jak mi się nie wiedzie, to znaczy, że skrewiło państwo. Żadnej refleksji, że może to jednak ktoś sam się porwał z motyką na słońce.

Sorry, nie wszyscy muszą być od razu doktorami prawa i lubić budyń. Nie wszyscy muszą być bogaczami, a piszący te słowa nie musi być dziennikarzem. Na razie jednak jest.

 

Tutaj następuje dygresja. Podczas pierwszej tury wyborów w jednej z komisji wyborczych liczono głosy prawie dwa dni. Komisja była umiejscowiona w polskiej ambasadzie w Westminster. Jeden z mężów zaufania zdążył obdzwonić chyba wszystkich dziennikarzy w UK, żeby się poskarżyć, w jakich warunkach musi ta komisja pracować i że nie zdąży z wynikami. Pomijam już fakt, że ostatecznie list z opowieścią o kopalnianych warunkach pracy nie dotarł nigdzie poza jednym „portalikiem”. Oczywiście pan mąż zaufania działał w dobrej wierze. Jakkolwiek duża nie byłaby liczba kart do policzenia, nie stanowi znowu aż takiej wieży Babel prac biurowych, a jednak dramat był. „Panie mdlały, płakały” i jeszcze inne dantejskie sceny się tam działy. Co świadczy jedynie o tym, że nie wszyscy się nadają do zorganizowanej pracy biurowo-administracyjnej i pracy pod presją. Ale winni oczywiście byli PKW, konsul, Komorowski i zapewne Tusk.

 

To świadczy tylko o tym, że nie potrafimy pogodzić się z rzeczywistością. Taki na przykład nastolatek, który podchodzi do prezydenta Polski i żali się, że siostra zarabia dwa tysiące i nie ma mieszkania, jest pięknym przykładem, że stare komunistyczne pokolenie nauczyło kolejne, że im się należy.

 

Margaret Thacher już dawno mówiła o tym, że państwo nie ma swoich pieniędzy. Zatem ten chłopaczek chciał, żeby prezio kupił mu mieszkanie za pieniądze innych. Osobiście wkurza mnie takie życie na czyjś koszt i śmiało mogę powiedzieć, że kto tak czyni z premedytacją, nawet jeśli będzie miał wytatuowane: „Jezde patrioto”, patriotą nie jest, a zwyczajnym cwaniakiem. Jak rapował Hidu: „Ja mam podziemnie w sercu, a nie na koszulce”.

 

Teraz sytuacja jest klarowna. W końcu rządzi PO-PiS. Nasz prezydent – wasz premier. Wiosna wasza – jesień nasza. Na usta aż cisną się takie hasła. Historia, jak wspomniałem na początku felietonu, lubi się powtarzać.

 

Cooltura 584 - str 2
Cooltura 584 – str 2

Zaraz po głosowaniu i zwycięstwie smakoszy budyniu nad smakoszami bigosu pojawiło się w sieci mnóstwo tekstów, jak to rzesza Polaków ruszy teraz z kolejną falą emigracji. Nie napiszę którą, bo się już pogubiłem. Jednak jest też inna strona medalu. W drugą stronę powinna być z kolei fala powrotów. Skoro już silnej reprezentacji Polaków mieszkających w UK ziścił się sen i przedstawiciel PiS-u został prezydentem, to nie ma co, tylko wracać. Nie powinni zajmować miejsca tym, którzy znowu będą „musieli wybrać emigrację”. Piję tutaj do jednego z panów działaczy, który jeszcze nie tak dawno – na pewno w ostatniej dziesięciolatce – działał przy wizycie Donalda, a potem przechrzcił się na Jarka. Chociaż… Przepraszam za słowo „przechrzcił”. W sumie to nic się nie zmieniło. Czy PO, czy PiS – jedna mańka. Zmianą byłoby, gdyby wybory na prezydenta wygrał(a) Grodzka… Tak, to byłaby zmiana polityczna. A tak to tylko zmiana przy korycie.

 

Co ciekawe, wbrew pozorom bigos bardziej smakował w miastach i wśród „wykształconych z dużych ośrodków”. Z kolei budyń miał wzięcie na wsiach i wśród emerytów. Nie wiem, może to jakaś tęsknota? Miastowych do wsi? Nieczytających za literkami? Hm…

 

Jakkolwiek z radością przywitałem wynik wyborów. W końcu jedna czwarta Polaków wybrała przedstawiciela 85 proc. Polaków. Wynikowo to – jakby nie patrzeć – takie małe JOW-y. Taki mały Grunwald Pawła Kukiza. Walczył, walczył i wywalczył. Po cichu, ukradkiem, ale jednak. Nawet ta mapka z internetów, która pokazuje, jak Polska nam się pięknie podzieliła, świadczy o tym, że wygrały okręgi – w dużej oczywiście przenośni, jeśli weźmie się pod uwagę, że Polska to okręg i w okręgu wygrał Andrzej Sebastian.

A może Bulanda zasługuje na dwóch prezydentów? Może wtedy, mimo że dwie te Polski byłbyby, to „zjednoczone”? I może w końcu zapanowałby święty spokój? Oczywiście „święty” w Polsce Wschodniej. W Polsce zachodniej zapanowałby spokój laicki. Oczywiście…