Zanim zrobisz coś głupiego

Kategorie Znowu Dobroniak

To pomyśl. Ale tylko wtedy, jak masz mózg. Kiedy takowego nie posiadasz, to poproś o radę kolegę, który takowy ma. Jest tylko jeden problem, jak w piosence Kazika: „debil nie wie, że jest debil, a mądry to wie. Pozorne, pozorne zaprzeczenie to jest”.

Taka refleksja mnie naszła zaraz po tym, jak do redakcji przyszła wiadomość, że Polacy organizują sobie w piątek o 19.00 na jednym z głównych placów w Londynie jakąś manifestację z flagami. Wiadomość zapewne była od jakiegoś zatroskanego „patrioty”, który niestety znajomość języka polskiego ma na poziomie… właściwie to nie miało to żadnego poziomu.

Najbardziej zaintrygował mnie fragment, który zaraz przytoczę w oryginale, jednak ostrzegam przed skutkami jego przeczytania, bo potem nie da się tego odczytać i zapomnieć: „polacy z flagami zbiora sie o 19 zeby udowodnic ze nie jestesmy kundelkami i jednak potrafimy sie ziednoczyc gdy kopia naszych rodakow”. Oczy krwawią jak to się czyta. Cała wiadomość oczywiście bez znaków przystankowych, gramatyki, dużych liter, języczków, kreseczek etc. Czyli generalnie tego wszystkiego, co język polski wyróżnia spośród innych języków, a co powinno leżeć na sercu patriocie. Niestety „patrioci” tego nie ogarniają, co zresztą mnie jakoś specjalnie nie dziwi, bo często mają za daleko do łba, żeby zajarzyć, o co właściwie biega.

Nie wiem skąd tyle kompleksów jest w narodzie. Albo właśnie wiem. Wiem.

Jeśli ktoś zna język angielski na poziomie takim jak polski – biorąc za przykład cytat powyżej – skąd może wiedzieć jacy są Anglicy, Szkoci, Walijczycy, Kornwalijczycy czy Irlandczycy z północy? Zapewne w ogóle nie jarzy tej małej subtelności. No bo skąd ma o tym wiedzieć?

Gorzej, że spora część Polaków nie zna języka angielskiego nawet na tyle, żeby wezwać pomoc w razie wypadku lub jakiegoś zagrożenia. Poza tym mentalność w stylu „naszych biją” tkwi w narodzie dosyć mocno

Trochę empatii! Empatia to taka umiejętność stawiania się w sytuacji innych ludzi. Jakaś banda stanie z flagami polskimi w centrum miasta i będzie krzyczała, żeby ich kochać. W Warszawie można dostać po ryju za to, że mówi się po niemiecku, ale Polacy chcą mówić po polsku wszędzie na świecie i oczekują, że inne narody będą z tego powodu szczęśliwe. Naprawdę?

Paradoksalnie takie manifestacje powodują, że skutek jest inny od zamierzonego. Zamiast tego, że Brytyjczycy widzą w nas partnerów, pokazujemy tylko antagonizmy. Za hasłem „biją naszych” stają wszyscy do boju, ale nikt się nie pyta dlaczego tych naszych biją.

Atak na Polaka w Harlow spowodował, że wszyscy nagle interesują się tematem.  A te ataki nie są jakąś szczególną nowością. I to nie tylko na Polaków, ale też na inne mniejszości narodowe, jak i na większość czyli Brytyjczyków. Bo właśnie niektórzy mieszkańcy Wielkiej Brytanii nie rozumieją, o co tyle hałasu, skoro takich wypadków jest w kraju sporo, a mówi się tylko o Polakach.

Nikt nie pokusi się na refleksję, jakie były okoliczności poszczególnych wypadków. Bo jak wyglądają początkowe informacje na temat zdarzenia z Harlow? „Polacy zaatakowani, jeden nie żyje” z tym, co już teraz wiemy: Polacy może i jedli pizzę, ale pili też alkohol w miejscu publicznym. Z nastolatkami najpierw dyskutowali, potem doszło do szarpaniny, ale zanim do niej doszło Arek Jóźwik dostał cios, który spowodował, że upadł i to właśnie ten upadek spowodował śmiertelną ranę. No i teraz już akcja: „zabili Polaka” trochę się zmienia… Wszystko przez okoliczności.

I fakt, nie ma miejsca na relatywizowanie śmierci naszego rodaka, ale trzeba pokusić się na pewną refleksję. Głupota i chuligaństwo nie mają narodowości.

„Nic do dodania poza tym, co napisane” – to też Kazik.