
Książę Jan Żyliński po raz kolejny popisał się swoją ułańską fantazją. Powiedział „dosyć!” i rzucił wyzwanie liderowi antyemigracyjnej partii UKIP Nigelowi Farage’owi. Ten wyzwanie odrzucił, ale jakby lekko złagodził ton swojej wypowiedzi.
W żyłach Żylińskiego płynie nie tylko niebieska krew, ale przede wszystkim krew ojca – rotmistrza Andrzeja Żylińskiego, ułana z Kampanii Wrześniowej. Wychodzi z niego też „zadziora”, który idzie własnymi ścieżkami. Jan Żyliński urodził się już w Londynie, jednak pochodzi z ziemiańskiej rodziny spod Płocka. Jego „biały dom” w londyńskiej dzielnicy Ealing jest jedną z bardziej wyróżniających się nieruchomości w Wielkiej Brytanii. Po pierwsze ze względu na swoją architekturę (kopia polskiego dworku, własności jego babki), a po drugie dlatego, że sąsiadom księcia nie za bardzo ta budowla odpowiada.
Książę każe do siebie mówić „Janek” i jest generalnie człowiekiem renesansu. Nie ukrywa, że gdy w 1946 r. jego rodzina przybyła do Londynu, wynajmowała mały pokoik i klepała biedę. Przez lata książę robił wiele rzeczy, a jednym z zajęć było sprzedawanie plakatów i kartek z idolami nastolatków. Jego interes skończył się przez – jak wspominał w jednym z wywiadów – Leonardo di Caprio, który palnął jakiś rasistowski tekst i tym samym przestał być popularny w UK. Książę nie przejadał zarobionych pieniędzy, tylko inwestował w nieruchomości. Teraz, jak jego przodkowie, również jest posiadaczem ziemskim, tyle że w Wielkiej Brytanii.
Ostatnio Jan Żyliński zasłynął tym, że rzucił wyzwanie liderowi Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, proponując pojedynek o świcie na szable w londyńskim Hyde Parku. Jeśli jednak Nigel Farage miałby „swoją szablę (miecz – red.) zardzewiałą”, to proponuje pojedynek na słowa w debacie telewizyjnej. Użyte przez księcia określenie „sword” jest grą słów. Co prawda można je tłumaczyć jako „szabla”, tym bardziej że Janek występuje w filmie zamieszczonym na YouTube z szablą swojego ojca, co sugeruje tę właśnie wersję. Jednak „sword” to również – jeśli nie przede wszystkim – miecz. Użyte przez księcia określenie „zardzewiały miecz” odnosi się do polskiego powiedzenia „mieć jaja”, gdyż słowo „miecz” to w angielskim synonim męskiego przyrodzenia.
Niektórzy w swoich komentarzach zwracali uwagę Żylińskiemu, że nie wypada mu pojedynkować się z „nie szlachcicem”. „Mogę stanąć w szranki zamiast Farage’a” – pisał w komentarzach pod filmem jeden z użytkowników. – „Arystokracie nie wypada przecież pojedynkować się z chamem”.
Tu należy zwrócić uwagę, że polska arystokracja słowem „cham” określała ludzi z gminu, nisko urodzonych, a do takich zalicza się Nigel Farage jako człowiek z klasy pracującej (w brytyjskiej hierarchii klas społecznych).
Z wielkiego pompowania słów Jana Żylińskiego wyszło na razie niewiele, gdyż Farage w dość łagodny sposób (łagodny jak na siebie) odmówił pojedynku, wykręcając się tym, że nigdy nie chciał rozlewu krwi podczas kampanii wyborczej. I choć, jak twierdzi, może jakaś szabla by się znalazła, to jednak nie przyjmie wyzwania. Farage powiedział również, że dziwi się polskiemu księciu, iż nie żal mu, że tylu zdolnych ludzi mieszka poza granicami kraju, że Polska się wyludnia i nie ma przez to świetlanej przyszłości.
Jak na razie jest to tylko potyczka słowna, w której media pełnią rolę sekundantów, i na pojedynek się nie zanosi. Pozostaje jeszcze tylko nadzieja, że jednak jakaś telewizja (bądź radio) zaprosi obu panów na swoją antenę i wtedy dopiero zrobi się ciekawie.
You must be logged in to post a comment.