– Ale my spotkaliśmy się z YKP Londyn – mówi druh Stach Odrowąż-Pieniążek z organizacji Starszego Harcerstwa. – Jednak pucharu nie oddamy. Chcemy wznowić Wyprawy Żeglarskie „Polesie”, ale na to potrzeba czasu i chęci – dodaje.
To tylko fragment rozmowy telefonicznej, jaką odbyłem z Panem Stachem po publikacji ostatniej informacji o pucharze ufundowanym przez Generała Andersa. Harcerze nie chcą pozbywać się pucharu, aby nie zaginął gdzieś w przepastnych magazynach muzealnych w Polsce. I ja rozumiem te obawy. Jeżeli się uda, Starsze Harcerstwo chce kontynuować żeglarskie wyprawy i znowu „wprawić puchar Andersa w ruch”. – Takich pucharów jest zapewne kilka – mówi Stach Odrowąż-Pieniążek. – Sam słyszałem o pucharze piłkarskim Andersa, który prawdopodobnie jest w posiadaniu społeczności polonijnej w Birmingham – dodaje.
Pan Stach opowiadał również o tym, że trudno jest znaleźć kontynuatorów dawnych przedsięwzięć harcerskich. – W najgorszym razie oddamy puchar do Kanady. Tam harcerstwo żeglarskie jest w całkiem niezłym stanie – mówi Odrowąż-Pieniążek.
Szkoda jednak byłoby, gdyby bezcenne pamiątki naszej historii leżały gdzieś zapomniane – i właśnie tego obawiają się żeglarze z Yacht Klubu Polskiego w Londynie. Niestety, nawet pośród nich, jak zaznacza pan Odrowąż-Pieniążek, trudno znaleźć chętnych do kontynuowania Wypraw Żeglarskich „Polesie”.
Ja obawiam się, że kiedyś te puchary pójdą w końcu na złom, a są wspaniałym świadkiem losów Polaków, którym nie dane było wrócić do Ojczyzny. Oby tak się nigdy nie stało. Trzymam kciuki za wszelkie inicjatywy, które pomogą w tym, żeby takie puchary, nawet jeśli są ich dziesiątki, przypominały o naszej historii, bo to właśnie jest nasze żywe dziedzictwo narodowe.
Starszych Harcerzy przepraszam za powątpiewanie w to, że potrafią dotrzymać słowa. Ja złapałem kontakt do Stacha Odrowąż-Pieniążka i nie puszczę.
Tyle;)