„Żołnierze wyklęci” – interes się kręci

Kategorie Publikacje
Żołnierze wyklęci wg. PF str. 1
Żołnierze wyklęci wg. PF str. 1

„Jako polscy emigranci, którzy z różnych powodów zdecydowaliśmy się wyjechać z naszej Ojczyzny, chcielibyśmy udowodnić, że nigdy nie zapomnimy o ludziach, którzy podczas drugiej wojny światowej, a także i po niej nie złożyli broni, poszli do lasów walczyć w imię wolnej Polski. Dziś ich imiona są często zapominane, komuś bardzo zależy, żebyśmy nie byli dumni z naszej historii. Na manifestacji chcielibyśmy przedstawić sylwetki najważniejszych Żołnierzy Wyklętych, przedstawimy także bannery o Doomed and Cursed Soldiers, aby Anglicy dowiedzieli się o tych samotnych i dzielnych wojownikach, którzy nigdy nie dali za wygraną” – to cytat z zaproszenia, jakie wysyłali organizatorzy tego marszu/wiecu/manifestacji.

Cytuję dokładnie, bo to ważne.

Ci, którzy odwiedzili w sobotnie popołudnie Trafalgar Sqaure, jeśli znali polski, mogli się dowiedzieć o tym, jak bardzo Polska nie jest niepodległa. Mogli też się dowiedzieć, że „jesteśmy (Polacy – przyp. red.) zmuszani do asymilacji z Anglikami i zmuszani do nauki języka angielskiego”. Czy Anglicy dowiedzieli się czegoś o „samotnych i dzielnych wojownikach”? Śmiem wątpić, musieliby znać nasz język. W sumie to nie wiem, dla kogo była ta manifestacja. Może była zorganizowana tylko po to, żeby zrobić zdjęcia i wrzucić na swoje portale oraz pokazać, „ale żeśmy narobili w tym Londynie”. Bo żadnej wartości edukacyjnej to „coś” nie miało.

Żołnierze wyklęci wg. PF str. 2
Żołnierze wyklęci wg. PF str. 2

I jest mi najzwyczajniej w świecie przykro, że idea narodowa jest w tak nędzny sposób parodiowana. Transparenty po polsku, niemające związku z „Żołnierzami Wyklętymi” (chyba że Patriae Fidelis stawia się też jako „wyklęci”). Rozłożenie transparentów (niestety największych) pokazujących jako bohatera Janusza Walusia (zamordował w 1994 r. w RPA czarnoskórego lidera komunistów Chrisa Haniego) oraz „odezwa” do „rodaków” w sprawie obalenia „bandyckich rządów Tuska”, wymalowana na drugim transparencie – też chyba miały mały związek z „Żołnierzami Wyklętymi”.

Następnie po przemarszu pod 10 Downing Street, czyli siedzibę brytyjskiego premiera, odpalono z gestem petardę hukową, którą wrzucono na parking rozdzielający brytyjskie Ministerstwo Obrony Narodowej i Ministerstwo Zdrowia. Odpalono race…

To wszystko też w imieniu „Żołnierzy Wyklętych”. Oczywiście.

Odnoszę wrażenie, że Patriae Fidelis została stworzona do manifestowania. Za każdym razem, obojętnie, czy jest to impreza w ambasadzie, czy wybór restauratora w „Ognisku Polskim”, tam właśnie jest PF. Każdy powód jest dobry, żeby sobie pokrzyczeć. Temat natomiast jest nieważny.

Wbrew obawom nie napiszę, bo nie sądzę, że „to byli faszyści”. Nie napiszę też, że wszyscy, którzy byli na tej manifestacji, mieli jakieś niecne zamiary. Napiszę za to jedno: ktoś kogoś tutaj oszukał. Anglicy nie dowiedzieli się nic o „Żołnierzach Wyklętych”, za to Brytyjczycy przekonali się po raz kolejny, że Polacy to dziwny naród.

Z drugiej strony jestem ciekawy, czy ci wszyscy „zmuszani do asymilacji i nauki języka angielskiego” byliby zadowoleni, gdyby taka partia jak BNP zorganizowała im podobną „uroczystość” na Placu Zamkowym w Warszawie?

 

 

 

 

 

 

 

>>>>>


Leave a Reply