Po opublikowaniu raportu „Komisji Millera” trudno się nie odnieść. Wiem, że ci, którzy nie chcą wierzyć i ci, kórym jest najzwyczajniej w świecie wygodnie z tym faktem, będą wierzyć w zamach.
Raport i opinie członków Komisji nie zostawiają jednak suchej nitki na żołnierzach pracujących w 36. „Specpułku”. Prawda jawiąca sie ze stron raportu jest szczera do bólu. Cytując Majdana – „chłopaki trochę przykozaczyli”. Jak to się skończyło widzieliśmy ponad rok temu.
Niestety na świecie jest tak, że przepisy są tworzone po coś. W przeważającej części przypadków, są układane z sensem i również po to, żeby prewencyjnie uratować komuś życie. Nie przestrzeganie przepisów, łącznie z przepisami BHP, to trochę obciążenie z przeszłości, a trochę zwyczajne polskie partactwo.
Nasuwa mi się też taka fefleksja, że w Wojsku Polskim dalej panuje opinia, że jak coś się dzieje złego to nie należy o tym mówić. Dalej panowie w sztabie, udają, że nic się nie dzieje i że wszystko jest w najlepszym porządku. Tak było też w ’39 – propagandowo wojsko wypadało nieźle, a jak było wszyscy wiemy z historii.
To, że Klich podał się do dymisji, to dobrze. Powinien również i Grabarczyk, choć z zupełnie innego powodu.
Takie Zwyczajne Polskie Partactwo.